Ja bardzo chętnie zajrzę Daj tylko znak dymny kiedy już można, żeby było co oglądać.
Ty też masz zaległą wycieczkę, przypominam Nie odpuszczę.
Ja po pierwszym cięciu zakwasy miałam ze trzy dni. Tak się odzwyczaiłam. W weekend planuję kontynuować. Też muszę wyciąć hakone bo mi zasłaniają ciemierniki.
Miłej pracy w ogrodzie i przy ulach
To jesteśmy umówione obustronnie
Ja się trochę przygotowałam - ćwiczyłam sobie pilatesik, z kijami (i Cumą) codzienne przebieżki, ale ręka i tak rwie
No to zaczynamy nowy sezon, nie?
Zaczęłam robić za głównego motywatora zimowego wybudzenia.
Nogi z przyległościami wytrenowałam jesienią i zimą. Gorzej z rączkami. Pływanie chyba ćwiczy inne mięśnie niż te potrzebne przy obsłudze jedno- i dwuręcznego sekatora oraz piły typu "lisi ogon".
Już zacieram łapki na myśl o fascynującej lekturze o waszych pszczelich rodzinach. Z pewnością się o to postarasz.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Jesteś najlepszym motywatorem I na dodatek uwiebiam te Twoje skrupulatne zapisy prac
No właśnie ja nogi też mam w dobrej formie, resztę w miarę również, ale rękę całe życie przeciążam, począwszy od noszenia dzieciaków i myślę, że ten ból będzie już moim towarzyszem. Cóż, mówi się trudno
A na zapiski z "pasieki" możesz liczyć
Pilatesik, no zazdroszczę. Jaka ty jesteś zorganizowana, przy takiej gromadce jeszcze wykroiłaś czas dla siebie.
Ja niestety po kilkanaście godzin w robocie ostatnio, również weekendy i zastałam się jak stary sekator.
No ja nawet miałam dopisać że skrzyknę Mrokaśkę i Kwarteta ale nie chciałam tak publicznie się chwalić takim towarzystwem
W sensie że będą mi zazdrościć (żeby przypadkiem ktoś opacznie nie zrozumiał
Ha, mam na youtubie taką sympatyczną instruktorkę Wyjściowe pilatesy dawno odpuściłam, szkoda mi było tych 2-2,5 godzin. A teraz cyk mata i jedziemy
Zaraz się rozkręcimy, ja właśnie wróciłam z ogrodu, ale pogoda była dzisiaj wspaniała, cały front ogarnęłam. Stasinek mi pomagał dzielnie, nie ma to jak kosiarka akumulatorowa w rękach mężczyzny, hehe. Zachęta tysiąc. A na jutro jestem umówiona z najstarszym, więc też popchniemy. Wiosną u mnie pracy jest moc, zawsze myślę wtedy, że jednak te trawy to powinnam ograniczyć. Ale potem dochodzę do wniosku, że to na szczęście jednorazowa sprawa, a potem zostaje tylko podziwianie