wojciechb88
01:36, 27 lip 2020
Dołączył: 27 lip 2020
Posty: 1
Dzień dobry.
Szanowni Forumowicze, to mój pierwszy post i od razu nowy temat - już jednak spieszę tłumaczyć, dlaczego nie znalazłem odpowiedzi w żadnym z istniejących wątków:
Otóż po zakupie mieszkania z małym ogródkiem zabrałem się ochoczo wiosną za zakładanie trawnika. Napotykałem po drodze problemy i za każdym razem posiłkowałem się czytaniem artykułów oraz forum. Stosowanie kolejnych zasięgniętych porad powoduje jednak coraz większe szkody! W końcu załamany tym jak sobie radzę poprosiłem o pomoc firmę zakładającą ogrody, ale "specjaliści" przyjechali, popatrzyli, podotykali i stwierdzili, że nie mają pojęcia co za zjawisko ma miejsce w moim ogrodzie. Oczywiście zaproponowali całkowitą wymianę ziemi na nową i założenie trawnika z rolki, ale koszty ogromne, a już wydałem spore jak dla mnie kwoty i włożyłem mnóstwo pracy, więc taka wizja mnie przeraziła. Szukam zatem pomocy bezpośrednio u Was.
Ale po kolei:
Otóż jak zorientujecie się wszyscy z poniższego opisu sytuacji, jestem bardzo początkującym posiadaczem małego ogródka. Kupiłem po prostu mieszkanie z ogrodem 140 m2, nigdy wcześniej żadnego skrawka zieleni nie miałem, a teraz mieszkam sam, więc mojemu ogrodowi brakuje i doświadczenia, i kobiecej ręki
1. Ogródek przekopałem szpadlem - usunąłem kamienie, gruz, druty zbrojeniowe, ubranie robocze (?!) i inne śmieci pozostawione przez dewelopera
2. W trakcie przekopywania zorientowałem się, że deweloper zostawił bardzo gliniastą ziemię (po deszczu zapadałem się po kostki, po dwóch słonecznych dniach beton - nie dało się wbić szpadla)
3. Wymieszałem zatem ziemię z piaskiem (nawiozłem 8 ton piasku na 140 m2 ogrodu)
4. Ponieważ woda z rynny lała się prosto do ogrodu i zalewała mnie i sąsiada, poprosiłem firmę o zrobienie drenażu - wykopali 15 metrów rury drenażowej, która wyprowadza wodę do 200-litrowej podziurawionej beczki wkopanej w ziemi
5. Wszystko wyrównałem i nawiozłem na wierzch gotowe podłoże trawnikowe, wysypałem nawóz do zakładania trawników, posiałem trawę, wywałowałem, podlewałem codziennie lub prawie codziennie.
Efekty:trawa w niektórych miejscach rośnie. Resztę powierzchni zajmują chwasty lub pustynia. Trzykrotne dosiewanie nie daje efektów. Problem polega jednak głównie na tym, co stało się z podłożem. Warstwa "gotowego podłoża trawnikowego" (kupionego od jakiegoś gościa, który akurat jeździł po osiedlu, nie z ogłoszenia) po wywałowaniu stała się cienkim plackiem, który nijak nie przypomina teraz strukturą gleby. Zrobił się z tego cienki stwardniały placek leżący na starej ziemi i zupełnie się z nią nie mieszający/nie wiążący. Na całej powierzchni ogrodu zaczęło to pękać. Odrywa się to od starej ziemi. Próby spulchnienia kończą się na "połamaniu" tego na drobniejsze skamieniałe kawałki, które luźno leżą na starej. Nawet na moje oko laika nic nie ma prawa w tym rosnąć.
Dwaj panowie specjaliści, którzy ocenić sytuację mieli odmienne opinie. Pierwszy stwierdził, że skoro tak pęka to jest to glina. A ja podkreślam - nie jest! To pęka sam wierzchnia warstwa kupiona przeze mnie jako gotowe podłoże trawnikowe. Drugi Pan stwierdził, że nie ma bladego pojęcia co ja tu kupiłem i nawiozłem bo w życiu czegoś takiego nie widział.
Obecnie więc efekt jest taki, że ani nie wiem jakie błędy zrobiłem, ani nie mam pojęcia co dalej? Bardzo uprzejmie proszę o powstrzymanie się od złośliwych odpowiedzi lub zamykania wątku. Naprawdę przekopałem całe forum i cały Internet, ale nawet nie wiem co wpisywać w wyszukiwarkach żeby dowiedzieć się, co się wydarzyło z moim ogrodem. Wydawało mi się, że czytając fora i artykuły zakładałem trawnik niezwykle profesjonalnie i starannie
tymczasem na całym osiedlu nikt nie ma teraz takiego syfu jak ja - nawet sąsiad, który poza koszeniem palcem niczego nie dotyka...
Włożyłem dużo pracy, chętnie włożę więcej, tylko coś proszę podpowiedzcie. Kosić, dosiewać i doczekać do zimy? Na wiosnę jakoś się struktura tej gleby zmieni? Dla lepszego zrozumienia tego o czym piszę załączam zdjęcia.
Serdeczne dzięki za wszelkie odpowiedzi.
Wojtek
Szanowni Forumowicze, to mój pierwszy post i od razu nowy temat - już jednak spieszę tłumaczyć, dlaczego nie znalazłem odpowiedzi w żadnym z istniejących wątków:
Otóż po zakupie mieszkania z małym ogródkiem zabrałem się ochoczo wiosną za zakładanie trawnika. Napotykałem po drodze problemy i za każdym razem posiłkowałem się czytaniem artykułów oraz forum. Stosowanie kolejnych zasięgniętych porad powoduje jednak coraz większe szkody! W końcu załamany tym jak sobie radzę poprosiłem o pomoc firmę zakładającą ogrody, ale "specjaliści" przyjechali, popatrzyli, podotykali i stwierdzili, że nie mają pojęcia co za zjawisko ma miejsce w moim ogrodzie. Oczywiście zaproponowali całkowitą wymianę ziemi na nową i założenie trawnika z rolki, ale koszty ogromne, a już wydałem spore jak dla mnie kwoty i włożyłem mnóstwo pracy, więc taka wizja mnie przeraziła. Szukam zatem pomocy bezpośrednio u Was.
Ale po kolei:
Otóż jak zorientujecie się wszyscy z poniższego opisu sytuacji, jestem bardzo początkującym posiadaczem małego ogródka. Kupiłem po prostu mieszkanie z ogrodem 140 m2, nigdy wcześniej żadnego skrawka zieleni nie miałem, a teraz mieszkam sam, więc mojemu ogrodowi brakuje i doświadczenia, i kobiecej ręki

1. Ogródek przekopałem szpadlem - usunąłem kamienie, gruz, druty zbrojeniowe, ubranie robocze (?!) i inne śmieci pozostawione przez dewelopera
2. W trakcie przekopywania zorientowałem się, że deweloper zostawił bardzo gliniastą ziemię (po deszczu zapadałem się po kostki, po dwóch słonecznych dniach beton - nie dało się wbić szpadla)
3. Wymieszałem zatem ziemię z piaskiem (nawiozłem 8 ton piasku na 140 m2 ogrodu)
4. Ponieważ woda z rynny lała się prosto do ogrodu i zalewała mnie i sąsiada, poprosiłem firmę o zrobienie drenażu - wykopali 15 metrów rury drenażowej, która wyprowadza wodę do 200-litrowej podziurawionej beczki wkopanej w ziemi
5. Wszystko wyrównałem i nawiozłem na wierzch gotowe podłoże trawnikowe, wysypałem nawóz do zakładania trawników, posiałem trawę, wywałowałem, podlewałem codziennie lub prawie codziennie.
Efekty:trawa w niektórych miejscach rośnie. Resztę powierzchni zajmują chwasty lub pustynia. Trzykrotne dosiewanie nie daje efektów. Problem polega jednak głównie na tym, co stało się z podłożem. Warstwa "gotowego podłoża trawnikowego" (kupionego od jakiegoś gościa, który akurat jeździł po osiedlu, nie z ogłoszenia) po wywałowaniu stała się cienkim plackiem, który nijak nie przypomina teraz strukturą gleby. Zrobił się z tego cienki stwardniały placek leżący na starej ziemi i zupełnie się z nią nie mieszający/nie wiążący. Na całej powierzchni ogrodu zaczęło to pękać. Odrywa się to od starej ziemi. Próby spulchnienia kończą się na "połamaniu" tego na drobniejsze skamieniałe kawałki, które luźno leżą na starej. Nawet na moje oko laika nic nie ma prawa w tym rosnąć.
Dwaj panowie specjaliści, którzy ocenić sytuację mieli odmienne opinie. Pierwszy stwierdził, że skoro tak pęka to jest to glina. A ja podkreślam - nie jest! To pęka sam wierzchnia warstwa kupiona przeze mnie jako gotowe podłoże trawnikowe. Drugi Pan stwierdził, że nie ma bladego pojęcia co ja tu kupiłem i nawiozłem bo w życiu czegoś takiego nie widział.
Obecnie więc efekt jest taki, że ani nie wiem jakie błędy zrobiłem, ani nie mam pojęcia co dalej? Bardzo uprzejmie proszę o powstrzymanie się od złośliwych odpowiedzi lub zamykania wątku. Naprawdę przekopałem całe forum i cały Internet, ale nawet nie wiem co wpisywać w wyszukiwarkach żeby dowiedzieć się, co się wydarzyło z moim ogrodem. Wydawało mi się, że czytając fora i artykuły zakładałem trawnik niezwykle profesjonalnie i starannie



Włożyłem dużo pracy, chętnie włożę więcej, tylko coś proszę podpowiedzcie. Kosić, dosiewać i doczekać do zimy? Na wiosnę jakoś się struktura tej gleby zmieni? Dla lepszego zrozumienia tego o czym piszę załączam zdjęcia.
Serdeczne dzięki za wszelkie odpowiedzi.
Wojtek