Basiu też mam tą nakrapianą, ale ona brzydnie potem, bo ja oczywiście przeważnie nie obcinam kwiatostanów. Ciekawa jestem jak się ta będzie sprawować w następnym sezonie.
Haniu moja miodunka, to chyba Moonchine. Sadźce są skromniejsze, to tylko na zdjęciach tak wygląda. Ja mam glebę IV klasy i do tego mocno gliniastą, co nie wszystkim roślinom pasuje. U Danusi w glebie pełno dobroci.
Na nierówności nie narzekam, lubię pagórki. Największym problemem jest glebą, ale w momencie zakupu wcale o tym nie myślałam.
Teraz dodaję kompostu, za każdym razem jak coś sądzę, ale ile jeszcze czasu musi upłynąć zanim obsadzę wszystkie zaplanowane miejsca?
Daga spełniłam jedno że swoich marzeń.
Bujnie, to jeszcze może za dużo powiedziane, ale zawłaszczam kolejne skrawki pod moje kwiatki. Mojego *trawnika* nikt nie broni, a im mniej koszenia tym lepiej.
Okolica bardzo mi odpowiada, żadnych sąsiadów w pobliżu. Jednak problematyczny dojazd ma swoje ukryte zalety.
Ewa ogród piękny, ale nie mój. Moje serce pika szybciej do takich bardziej naturalnych ogrodów, choć inne też mi się podobają i to często zupełnie odmienne. Z relacji dziewczyn, to chyba najbardziej klimatem pasowałby mi ogród Izy Ursy, ale nie widziałam żadnego na żywo, więc trudno powiedzieć.
Na pewno takie zwiedzanie dużo wnosi i odciska swoje piętno na naszym postrzeganiu ogrodów.
Moja łąka zawsze będzie trochę dzika. Ja pozwalam się roślinom panoszyć, konkurować ze sobą. Czasem interweniuję,ale jestem tam na tyle mało, że i tak rośliny są górą.
Wrażenia niezapomniane, nowe rośliny i inspiracje wróciły ze mną. Jeszcze się tam wybierzemy - może tym razem na ogrodowiskowy zlot?
Jak wszędzie są miejsca, które cieszą i takie które bym chciała przerobić. Na razie jednak priorytetem jest pozbycie się wszystkich doniczek z balkonu.
Małgoś, ale miałaś wspaniałą wycieczkę. Przyznam się, ze jeszcze tam nie byłam. Może uda mi się w przyszłym roku. Oczywiście najbardziej chciałabym w okresie kwitnienia róż. Ja w tym roku tez zaprosiłam do ogrodu werbenę, ale tą pospolitą.