No dzięki że zajrzałaś to ja dowiedziałam się jak usztywnić anabelkę Dobry patent .Sadzisz jesienią ja też część przesadziłam i faktycznie ładnie już się przyjęły jeżówki .Werbena patagonskaa to straszne dziwadło choć piękne. Zeby ją naprawdę rozmnożyć to najlepiej poczekac jak przekwitnie w ziemi to sadzonek będziesz miała w bród .Silne i zdrowe .
Aż dziw że krwiściąg ci tak długo kwitnie. U mnie susza wszystko wcześniej załatwia.
Brachytrichę też doceniam Mam też tą molinię ale nie widać jej u mnie bo astry zjadły. Chyba muszę przesadzić bo u ciebie super wygląda.
No i sadziec czekoladowy też zzieleniał. Myślałam że ma u mnie za dużo cienia ale widzę że u ciebie też mało bordo już ma.
Mnie zachwyciły rdesty. Bardzo kusząco wyglądają.
Z powodu strat w roślinach spowodowanych podczas koszenia Ema, wzięłam kosiarkę w swoje ręce. Mniej stresu. Dobrze, że Twoja rabatka ma szanse na regenerację.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Gosia, Ty jesteś jakaś cichociemna
Pokazujesz przeważnie jakieś małe fragmenciki, tu bylinka, tam bylinka, ale na tym zdjęciu widać gąszczowe rabaty i ogrom Twojej pracy Pięknie jest
Halinko cieszę się, że coś pomogłam.
Werbena patagońska u mnie się wysiewa, tylko musi mieć kawałek czystej ziemi, żeby siewki się pokazały. I wschodzi dość późno. Jednak na drugą połowę lata jest świetna i pozwalam jej rosnąć gdzie chce.
On jest taki późniejszy, kwitnie jak inne krwiściągi już przekwitnięte.
Sadziec u mnie też nie na pełnym słońcu, planuję go przesadzić już chyba trzeci rok.
Powstaje, u ciebie też widać zmiany, choć mierzymy się z zupełnie innymi warunkami glebowymi i klimatycznymi.
U mnie na części jagodnika też włóknina leży i jeszcze muszę dokupić. Po prostu nie jestem w stanie dopilnować tego miejsca, zwłaszcza, że zawsze mam jakieś roślinki do posadzenia.
Sylwia ten aster jest taki jasny róż. To o nim w poprzednich latach pisałam, że to boltonia, dopóki u Danusi się nie przekonałam naocznie jak boltonia wygląda. A białego wysokiego jeszcze bym chciała, bo oprócz tego z drobniutkimi kwiatami od ciebie nie mam białych astrów.
Jak chcesz sadzonki to napisz.
Madzia ty lepiej nie piej, a zorganizuj jakąś wycieczkę w moje strony. Zaproszenie aktualne.
Haniu ja męża w łąkę z kosą też nie wpuszczam, chyba, że wcześniej sama obkoszę. Tu koło domku było i nie spodziewałam się, że nie odróżni.
Rdesty są świetne.
Zuza działam metodą prób i błędów. Na pewno nie zamierzam się siłować z roślinami, które u mnie nie chcą rosnąć. Wypróbować trzeba, bo czasem z opisu wydaje się, że coś nie będzie się sprawdzać, a nieźle sobie radzi.
Daga ja jestem cicha, a nie cichociemna. Rabaty muszą być gąszczowe, bo inaczej chwasty by je zarosły. Pracy jest najwięcej wiosną i jesienią. Jak u każdego zresztą. W lecie za sucho na kopanie i przesadzanie, zostaje tylko koszenie. A jak rosną kwiatki, to i koszenia coraz mniej.
Cały piątek i sobotę poświęciłam tym razem na renowację tarasu zaopatrzona w nowe zabawki czyli szlifierki. Ponieważ na płaskich powierzchniach barierki poprzednia farba już dokonała żywota, a i taras był już częściowo wytarty trzeba było zabezpieczyć je przed zimą.
Wymyśliłam sobie, że tym razem zeszlifuję stare powłoki i pokryję te miejsca olejem.
Nie szlifowałam całości tylko te poziome deski na górze i dole oraz ukośne części od góry. Olejowałam olejem bezbarwnym, bo chciałam by jak najmniej kolor odbiegał od tego co było. Wydaje mi się, że wyszło całkiem nieźle.
Podłogę tarasu zdążyłam zeszlifować w 2/3, bo ciemne chmury zwiastujące deszcz skłoniły mnie do szybkiego malowania tego co już było przygotowane. Udało się na styk.