Cardinal jednak, czyli dobrze pamiętałam

.
Jak on zakwitnie choćby jednym kwiatem to przyjadę do Cię

i Cię wycałuję za wszystkie czasy

.
Tak jestem zakochana w tych kwiatach, jak je widzę na zdjęciach to mam potem je pół dnia przed oczami.
Moja Elfe też prawie martwa.
A tamtą zimę tak pięknie zaliczyła.
Tylko u podstawy coś wypuszcza, ale czy to wystarczy, żeby przeżyła?
Aloha, taka wielka, potwór dosłownie..
Pamiętasz ją, jakie miała grube pędy w sezonie?
Chyba wymarzła na amen

.
I.. nie wiem, czy nie odchodzi właśnie angielka - Princess Alexandra, ledwo dyszy u podstawy

.
Mogłam ją choć trochę okryć

.
Najbardziej wkurza mnie to, że poszły mi same moje perełki, te wartościowe odmiany a takie, co mi na nich nie zależy mają się dobrze.
Mainzer, Pink Peace czy Eiffel Tower już puszczają liście.
A nimi bym się zbytnio nie zmartwiła, gdyby wypadły.
Colette u mnie też calutka zielona, pięknie przezimowała.
Podobnie Concerto i Cardinal Hume.
Ani grama przemarznięcia.