Ech, wy tu wpadacie, a ja wpadłam w wir roboty od rana, wcale nie ogrodowej. Wczoraj wieczorem odrobiłam straty na ogrodowisku, oczywiście tylko w małej części, bo w całości nie sposób przecież

.
W ogrodzie przede wszystkim trawnik do koszenia i chwaściury do wyrywania.
Placyk ceglany pod ławkę się już robi i jakimś cudem ożyły dwa głogi z tych z nieudanej alejki. Razem zostały więc 4 sztuki na 16. Nie chciało nam się ich wyrywać, żeby dziur nie robić i w to miejsce wsadzić jesienią nowe drzewka. Na dalszy cud nie liczę, ten co się miał zdarzyć, już się chyba wydarzył w zakresie odrastania

.
Coś tam kwitnie, ale nie ma kiedy zrobić zdjęć, rano lało, teraz światło już nie takie.
Obejrzałam w zeszłym tygodniu osiem z dziewięciu ogrodów z Lacjum we Włoszech, polecanych w książce "1001 ogrodów które warto w życiu zobaczyć" i nie tylko

. Narobiliśmy mnóstwo zdjęć na dwa aparaty, więc niebawem zacznę coś wklejać w ogrodach świata. W jednym z ogrodów przeżyliśmy fajną przygodę, czułam się w pewnym momencie jak Indiana Jones

.
Widziałam, że Akanta wyciągnęła moje zdjęcia z zeszłego roku, mam nadzieję zrobić nowe i tu wstawić.
Ale żeby nie było, że nic nie ma, to takie zdjęcia sprzed wyjazdu: