Nie mów.....ja w sobotę lub w niedzielę też będę pierniczkować z tego przepisu z miodem i dam znać co mi wyszło

Polecam, polecam, tym bardziej że one nie są twarde.

Podobnie jak reszta ogrodowiczek ,czekam na wianki .Na pewno bedą przecudnej urody

Ten dzwon z doniczki- intrygujący . Na wianki też czekam i pozdrawiam.

A ja za pierniczki się jutro biorę

Słyszałam Gabrielo o Twoim super pierniczkowym przepisie, chyba też wypróbuję - mimo że już piekłam, ale twarde wyszły We środę dzieciaki z przedszkola Młodej mają wigilię, zrobię te pycha pierniczki

pozdrawiam!!

dzwony, pierniczki, wianki - no jakby już były - i cóż piękniejszego może być - fajna ta zima

a ja jutro może tez coś uwiję choć przyznam że wianki w mojej okolicy nie są znane - to chyba przyszło z jakiejś amerykańskiej kultury - ale ładne więc fajnie - ja tradycyjnie ze stroikami się uwijam i to uwielbiam
a i może na te pierniczki sie skuszę

Tak, Mira ma rację, tak bardzo mam wszystko w planach, że to wszystko prawie już jest.
Bogdziu, to będzie dzwonek, a nie dzwon. O dzwonach to sporo jest teraz na ogrodowisku.

Co do pierniczków - żeby nie było nieporozumień, bo potem Karolina będzie na nnie narzekać.
Bezpośrednio po upieczeniu są miękkie, jak wystygną są twarde, ale chrupiące jak kruche ciastka, a nie łamacze zębów. Po dwóch dniach miękną, ale muszą leżeć na wierzchu, chodzi o to żeby łapały wilgoć z powietrza. Zauważyłyście co sie dzieje z kruchymi ciastkami, pozostawionymi bez opakowania? No właśnie - miękną. I w przypadku pierniczków, o taki właśnie efekt nam chodzi, w przeciwieństwie do kruchych ciastek.

Gabrysiu, a ja zaglądam za pierniczkowym przepisem i nie mogę znaleźć w kuchni? U Ciebie gdzieśkolwiek?

I jest jeszcze dobry sposób włozenia do pudełka z pierniczkami kawałka jabłka - też wyciągają z niego wilgoć i jeszcze taki lekki aromat. Tylko po kilku dniach trzeba wyrzucic to jabłko, albo wymienić na nowe, bo inaczej spleśnieje. A Twoje pierniczki ja zrobiłam dość grube i po wystygnięciu też były mięciutkie i pyszne. Nie wiem jak dziś bo kazałam mężowi te, które ocalał,y gdzieś schować, bo bym wszystkie zjadła. Już nie chodzi o to, że trzeba by znowu robić, ale przecież to są jakieś tysiące kalorii! No nie mogę przed Świętami tak utyć, żeby w nic się nie zmieścić. I tak będzie ciężko Pozdrawiam