Pięknie Gabrysiu Ale radosne masz wejście do domu Goździki same Ci się wysiewają, czy je wiosną wysiewasz?
Ostatnio dostałam od znajomych bukiet z nich i stał ponad dwa tygodnie!
Radosne, to dobre określenie.
Goździki wysiewają się same, oczywiście. Chociaż ze trzy lata temu kupiłam paczkę nasion, żeby kolekcja się odświeżyła. Z nasion od Jasi mam te czarne goździki.
Są niezwykle trwałe i w dodatku pięknie pachną.
W Anglii oczywiście też rosną, tu mam bukiet z ichniejszego kościoła, z różami. Nazywają je tam Sweet William.
Róże odrastają, zawód kompletny dotyczy tylko Sympatii i Grahama Thomasa. Ale ścian z róż można się spodziewać najwcześniej na naprzyszły rok.
Szaber ostrogowca jak najbardziej wchodzi w grę, ja go chętnie rozdaję.
Z irysem jest problem, bo to nabytek tegoroczny i jednokwiatowy, zatem został uwieczniony. Odmiana nazywa się Książę Pepi, opisana jako niebieski, pachnący i rzeczywiście zapach ma bajeczny.
Najbardziej lubię takie rzeczywiście niebieskie, w tym roku zakwitły wcześniej od piwonii i zestawu biało - różowo - niebieskiego właściwie nie było.
A chyba najbardziej lubię irysy syberyjskie i udało mi się mieć takie które dopiero teraz kończą kwitnienie, u mnie bardziej się nadają, bo lubią mokro, w przeciwieństwie do irysów bródkowych, myślę o szpalerze.
Dzięki Alicjo za miłe słowa.
Braków nie widać, bo omijam Mordor i okolice warzywnika, maliny, aleję róż, która niemal zginęła i zarosła, itp. Ale jak się wchodzi do domów i siedzi na tarasie, to jest ok.
Wsadziłam jesienią białe kamasje, posadziłam je na mokrym Mordorze i wyrosły na niemal 170 cm. Trochę wysoko, nie spodziewałam się, chociaż one też lubią mokro, nietypowo dla cebulowych czy bulwiastych.
Jak miło, że się pojawiłaś. I od razu z przytupem. Ależ wyrosły te drzewka alejowe.
Byliny u Ciebie wyglądają zachwycająco. Przy tarasie rzeczywiście odczuwa się brak róż. On zawsze był tak bogato nimi ukwiecony. Z przyjemnością poczytam o Twojej angielskiej wyprawie (Twoje sprawozdania z wypraw chętnie zakupiłabym w książkowym wydaniu- to znakomita lektura )
A teraz ad rem.
Zacytowałam zdjęcie, na którym jest zakupiona przeze mnie u Grochowskich roślinka. To ta z drobnymi błękitnymi kwiatuszkami. Tradycyjnie w ich szkółce dostaję głupawki i nie wiem, czy oglądać ogród czy szkółkę. Miałam mało czasu. Roślinka spodobała mi się w ogrodzie, w szkółce chwyciłam doniczkę. I zapomniałam się spytać, co to jest. Pomożesz?
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Gruszko, jasne że pomogę - to jest amsonia. Ta na moim zdjęciu ma już trzy lata i wyrosła z chuderlawej roślinki którą też zakupiłam u Grochowskich, ale jak to Tomek mówi, nie miała wartości handlowej, wycyganiłyśmy ją wtedy od niego z Ewą. W tym roku też kupiłam jeszcze jedną, żeby było symetrycznie.
Amsonia już przekwitła, ale niebieskie są teraz bodziszki:
Uśmiałam się czytając że omijasz miejsca w swoim ogrodzie. Bo przecież u Ciebie ogród dojrzały. Ja omijam pobudowlane miejsca dużym łukiem. A przecież właśnie one najbardziej się domagają pracy siedzę na jednej rabacie od 3 lat i na szczęście w zeszłym roku udało się jeszcze edenkową zrobić. A tym roku połówkową jakąś dodałam. Dłubię i dłubię jeszcze warzywniak w połowie uruchomiłam