Słuchajcie, wpadła mi w oko hortensja Skyfall. Oczywiście nie mam dla niej miejsca, zainteresowałam się nią niejako "charytatywnie". Spodobała mi się. Może ktoś ją widział na żywca , może ktoś ją ma... Chętnie dowiem się czegoś więcej o tej panience

Ładna ta Skyfall. Tylko jak się przebarwia? Dla mnie to teraz najistotniejsze. Jakoś za dużo mam różu

galgAsia napisał(a)

Oj, tak, kolory przecudne Słońce wydobyło te wszystkie odcienie i światłocienie... Najchętniej też bym siedziała i się wpatrywała, ale czas ucieka, a rośliny w doniczkach czekają. Nie ma to-tamto, trzeba było działać
Następne dni też mają być ciepłe i słoneczne, nacieszymy się Panią Jesienią

O tak, tak.

Ja tam bez obaw oddałabym się w Twe ręce. I żadne połamane widły mnie nie skłonią do zmiany poglądów.

Współczuję tych wykopków. Straszna orka.

Haniu
Wykopki owszem, męczące dosyć. No taki trudny teren mi się dostał... Z ogrodem jak z szyciem - łatwiej szyć coś od nowa niż przerabiać, ja to wiem Dlatego robimy to po kolei, etapami. Przed zimą chcę posadzić część żywopłotu, reszta na wiosnę

Czyżbyś krawcową była?
Ja na razie tylko widły krzywię, zewnętrzne zęby mi się wygły i to już w drugich. Drugie kupione fiskersowe ale nadal się wyginają. Wróciłam do kopania szpadlem zbitej gleby.

Jesień cudna u ciebie, u mnie pada i zimno, buuu.

Ty niezłe skarby wykopujesz, tablica - miodzio reklama.

Ale mnie ubawiła ta tablica reklamowa Może nie kop głębiej.....

Tak jak Ty nie znoszę koloru czerwonego a dodatkowo żółtego. No i teraz mnóstwo roślin, które były zielone, przebarwia mi się właśnie i na czerwono i na żółto. Złośliwość natury
Na szczęście ta „czerwień” jesienna to bardziej bordo, pomarańcz, burgund i to przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza,

Piękne zrobiłaś zdjęcia, naprawdę ZPJ

Dorii napisał(a)

Czyżbyś krawcową była?
Jesień cudna u ciebie, u mnie pada i zimno, buuu.

Nie, skądże znowu Ale nastolatką będąc, opanowałam nietrudną w sumie sztukę obsługi maszyny do szycia. W owych czasach nie było nic, można było tylko przerabiać... Później się tak rozkręciłam, że szyłam sobie wszystko, z płaszczem włącznie Ale na to też trzeba czasu... I już od dawna nie szyję...
Jesień wreszcie piękna

Iwona, Jola - wolałabym już nic nie wykopywać... Ale nie do końca zależy to od mojego widzimisię. Przyznam się, że jestem już trochę zmęczona tymi wykopkami i tymi przeszkodami schowanymi w ziemi. Dziś trochę kopałam i miałam nadzieję na sadzenie roślin. Niestety, nadmiar przeszkód skutecznie mi to uniemożliwił. Okazało się, że jednak trzeba dołożyć sporo ziemi, bo po usunięciu gruzu i innych znalezisk zrobił się lej po bombie. Nawet gdybym wrzuciła tam cały zasób kompostu, jaki posiadam, mogłoby to okazać się niewystarczające. A przecież ten kompost jest potrzebny do innych roślin też...

Dzisiejszy dzień był piękny, naprawdę jesiennie piękny. Rano przyniósł nadzieję - co przyniesie wieczór i dzień następny?
Po czynnym udziale w wyborach wybrałam się do ogródka. W planach miałam kopanie i sadzenie roślin. Niestety, natknęłam się na nieprzewidziane w grafiku dnia dzisiejszego murki i siatki druciane zakopane w ziemi. Przyznam, że z bezsilności i wściekłości sobie zdrowo ryknęłam - bo czasem człowiek musi, inaczej się udusi...