Mało kto wprowadza się do w pełni wykończonego domu. O terenie wokół nie wspomnę.
Też myłam gary w wannie, podgrzewałam w mikrofali przywiezione ze stołówki obiady i jadłam siedząc na dziecięcym taboreciku. Spaliśmy na materacach.
Mieszkanie w bloku zasiedliliśmy, kiedy nie było jeszcze w budynku gazu. Nie działał więc piecyk do podgrzewania wody. Wodę do kąpieli grzaliśmy w pralce.
Takie przeżycia na długo zostają w pamięci i to z nich snuta jest każda rodzinna historia.
Ładne karty zapisaliście w swojej.

W pierwszym ogrodowym sezonie mój budżet na zakupy roślinne to było 150 zeta otrzymane w prezencie. Czułam się jakbym bank obrabowała.

Roślinki kupowane w przedziale cenowym 3-5 zł też urosły i nie ranią oka swym wyglądem.
A samodzielną wykończeniówkę w Waszym wykonaniu podziwiam.

Bardzo cenię ludzi, którym się chce chcieć i potrafią przekroczyć samych siebie w pokonywaniu przeszkód.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz