no ale jak, to nakupowałaś coś i się w ogóle nie chwalisz? Kłącza czego?
Nasiona w woreczkach tzn nie z firm nasiennych, tylko od jakiegoś ogrodnika, tak?
Zamówiłam całe mnóstwo dalii, głównie dekoracyjnych, kosaćce,kanny, piwonię i nawet cebule mieczyków i krokosmii. Jestem ciekawa gdzie będę to przechowywać.
A co do nasion. Jak już wcześniej Ci pisałam nie lubię za bardzo siać bo mi rzadko coś wychodzi, a jak już wyjdzie, to padają mi siewki na zgorzele i inne takie. Nie potrafię się siewkami opiekować. Do tego mam 4 koty, które rządzą na parapetach. Dodatkowo zniechęciłam się kupując na jakiejś stronie nasiona nie w oryginalnych opakowaniach tylko w woreczkach, jak piszesz samodzielnie przez kogoś zebrane. Nie wzeszła mi ani jedna roślina. Kupiłam wtedy minn len nowozelandzki i szkarłatkę. Ale ze świerzbnicą muszę spróbować.Znalazłam jakąś stronę z nasionami gdzie są paczuszki nasion warzyw po kilkadziesiąt zł i właśnie świerzbnica za 20 zł. Nasiona nie są polskie więc pewnie dlatego takie drogie.
no tak, dalie- cóż na tę chorobę nie ma lekarstwa
natomiast do kann i innych rzeczy do wykopywania nic mnie nie jest w stanie przekonać- mimo, że 3 lata temu kanny rosły mi potężne- dałam się mojemu ojcu namówić na dwa sezony z nimi i się zbuntowałam
Mnie się kanny bardzo podobają, ale nie udało mi się jeszcze doprowadzić ich do kwitnienia, znów ten krótki sezon Miałam pomysł, żeby przy południowej ścianie posadzić, może dałyby radę, ale tych pomysłów jest tyle, że jeden wypiera następny Właśnie rozmyślam nad nową rabatką łąkową
u nas jest chyba dobra gleba dla nich, bo wszystkim rosna i kwitną jak szalone- ale wykopywanie i przechowywanie ich potem to jest dopiero problem, dalie to przy tym pikuś. Trzeba je naprawdę kochać, by to znosić- u nas kochał je tylko tata
Bardzo lubię kanny i one mnie chyba też, bo karpy im się mnożą na potęgę. Co roku robię mocną selekcje, nie dałabym rady całości przechować. Najbardziej lubię je za liście(takie egzotyczne), kwiaty to jak dla mnie dodatek.
Kanny trzeba trochę podpędzić w domu żeby zdążyły zakwitnąć. Ja swoje zaczynam podlewać na parapecie w lutym. Po sezonie zostawiam sobie góra 2 kłącza, resztę wyrzucam bez żalu . Przechowuję w ciemnym garażu posadzone do świeżej ziemi. W lutym tylko przenoszę doniczki na parapet i już rosną
Raz posadziłam u Mamy na działce takie podpędzone, niestety zacieniło je wszystko, bo wszystko rosło szybciej
Ale tam to już w ogóle rzadko ktoś podlewa i dokarmia, ogród musi sobie sam radzić, więc raczej kanny się tam nie sprawdzą. Jeśli mi wpadną w łapki w jakimś markecie, spróbuję u siebie.
Ja też lubię ich liście, zwłaszcza te podbarwione brązem