A to można pisać bez zachwytów. Okiem krytycznym można pisać.
Wiesz, że u mnie chyba nie kluczy się po ogrodzie, nie błądzi, może nawet nie spaceruje? Mam wrażenie, że jest taki prosty w oglądaniu. Jedynie ławki rozstawione "ratują" sytuację, zachęcając, że warto do nich dojść.
Zimowe przemyślenia? Będę pracować na rabatą "różaną". Magnolia obiecała pomoc.
Dla Ciebie taki mój rarytasik, obłędnie pachnący prusznik, który zadziwiająco ma się dobrze co do niewymarzania. Kolejny prusznik zadołowany jednak w szklarni.
Jak pisałam, tego można nie ciąć tak często - chciałam sprawdzić jego siłę odbicia i z rozpędu ścięłam. Widać też moją szczodrość względem tej rabaty, obficie wyściółkowana obornikiem.
Oglądam, czytam... sporo mnie minęło ciekawych dywagacji.. ale ostatnio mnie dużo mija.. życie przyspieszyło.. nie zawsze na dobre ... nawet ogród przestał być ważny.. może się to zmieni.. wiosną..
Rabata czerwcowa.. moja naj.. i koniecznie przesadzić muszę gdzieś Twoje rdesty, bo u mnie szybo przekwitają a u ciebie kwinta i kwitną.
Gobasiu, po pierwszym Twoim zdaniu "co Ty robisz?" chciałam napisać (pokajać się): wycinam drzewa i sadzę nowe. Ciągle jeszcze sadzę. Szukam obornika, latam z grabiami i liftinguję swój kręgosłup (ogród też).
A to chodzi o przeprowadzki! No więc muszę coś napisać. Była kiedyś na Ogrodowisku taka ogrodniczka Magda z Chrzanowa. Poznałyśmy się osobiście, przyjechała kiedyś do nas w odwiedziny albowiem i ona szukała nowego i swojego miejsca na ziemi.
Kontakt nam się jakoś urwał na kilka lat, po czym przez przypadek dowiaduję się od kolegi o Dzikich Różach i patrzę, a to właśnie Magda za tym stoi. Trafiła na Pogórze Izerskie (poczytajcie Dzikie Róże - blog) - ja jestem zachwycona tą lekturą.
mnie jednak zachwyca Twoje przedwiośnie. Od razu weselej. I kojarzy mi się trochę z przedwiośniem Monty Dona z programów
A wiem, że zakupy były jesienne, więc czekam na jeszcze większe gromady wczesnowiosenne. Nie u wszystkich są tak zjawiskowe.
Posadziłam jesienią łączkę krokusowa na skarpie od torów naprzeciw naszej bramy. Co rano zgrzytam zębami, bo M. najeżdża głębiej na skarpę niż sądziłam.