I tak refleksji jesiennej słów klika. Otóż mój ogród przywołuje w Was jakieś wspomnienia, że dziadek pszczelarz, że dzieciństwo, że dawne wakacje, że natura i coś tam. No i tak sobie myślę, że jestem chodzący SKANSEN - ETNOGRAFIA.

Na poważnie - zakłopotana jestem, że wiejski ogród może wzbudzać takie emocje. Może nawet nie ogród a pszczoły. I to cieszy, że pszczelarstwo cieszy się taką estymą. Niech tak zostanie.
W mojej okolicy kobieta - pszczelarz to rzadkość. Wydaje się, że w Anglii to hobby/profesja również męska. Na poniższym zdjęciu z angielskim pszczelarzem, któremu zawile tłumaczyłam, prostą rzecz dlaczego zajmuję, się pszczołami.
A tutaj z wolontariuszami: