Wrocilam Kochani, ale musialam odrobic zaleglosci towarzyskie. Poza tym czekaly na mnie spotkania na szczycie z proszkiem do prania pod haslem Matka prac? Prac!!!! oraz polerowanie ubran goracym zelazkiem i nie mniejsze atrakcje zwiazane z jazda na mopie, ktore umilily mi sobotni wieczor - nie kazdy ma noc Kupaly w cudnych okolicznosciach przyrody i Ogrodowiczan. Okrutnie zazdraszczam, ale zly los nie pozwolil mi na te doznania, wiec co robic, tancowalam z wiadrem i szczota zamiast jak tradycja nakazuje puszczac wianki

Puszczalam, owszem, ale wiazanki na balagan jaki robia moi Panowie pozostawieni samopas
W niedziele Przyjaciele zabrali nas na dluuuuuuuuuuuuuuga przejazdzke rowerami.
Bylo super, ale dolnej czesci plecow do dzisiaj nie jestem w stanie nie czuc

A oto fotki przyrodnicze - ogrodowe wieczorem.
Oto jaka piekna jest polska wies mazowiecka
PS. Slad po kleszczu mimo antybiotykow sie paprze - planuje kolejny kontakt ze sluzba zdrowia -juz sie nie moge doczekac
____________________
Wiosne trzeba miec przez caly rok w sercu :D
Bockowe perypetie ogrodkowe