Zdjęcie zarośniętych płyt chodnikowych dla Magary i Wioli.
Dla mnie to nie jest duży problem, bo - jak pisałam u Wioli - u mnie najważniejsze było (jest), by płyty nie rzucały się w oczy.
Po tej robocie robią sie otarcia na dłoni, ale wykonuję ją bez napinki i tylko jak mam na nią melodię . Melodia pojawia się mniej więcej raz na dwa sezony . Może sie wydawać dziwne, ze można mieć melodię na tę robotę, ale można naprawdę, acz nieczęsto . A satysfakcja PO - jak po grabieniu niemal! : )
Muszę wypróbować Twoją metodę. Ja mam inną - odsuwam ręcznie darń z płyty i wycinam ją nożyczkami krawieckimi .
Myślałam o wycinaniu nożem, ale uznałam, ze nie wyceluję w odpowiednie miejsce - jak sobie z tym radzisz?
Czyli trochę zabawy jest z tym szukaniem odpowiedniego miejsca „wkłucia” .
Asia, a przy tym „ryraniu” nożem o płytę ten nóż nie ulega zniszczeniu? Takie miałam tez obawy... (oczywiście mówimy o nożu ogrodowym, którego drobne wyszczerbienie nikomu nie szkodzi, mam na myśli poważne uszkodzenia).