Dzisiaj wreszcie jest dzień, w którym nie pada, nie wieje, temperatura odczuwalna całkiem spoko, zdrowie w zadowalającym stanie, no i jestem w domu . A zatem: akcja cięcie klonów wreszcie się ziściła! .
A jak już odpaliłam swój śliczny nowy sekator, to poleciałam z wycinką reszty rozchodników, kolejnej (acz nie ostatniej) partii traw i innych bylin, które nasunęły się po drodze pod rękę, a których nie wycięłam jesienią.
Małżonek po moim powrocie do domu stwierdził u mnie wysoki poziom endorfin .

Małżonek po moim powrocie do domu stwierdził u mnie wysoki poziom endorfin .

Padam.

Oraz pokaż proszę swój śliczny nowy sekator, jest tak uroczy w stanie nowości lubimy oglądać sprzęty 
Edit: podziwiam za prace, u mnie dziś pogoda pod psem, niezależnie od mojej niemocy - nie wyszłabym nawet na 5 minut.

Wiola, no niby miałam…
Jednak klony przycina się zimą (i tak późnawo już jest), a jak już wstrzeliłem się w warunki, to pooszło! Do tego stwierdziłam pod zwałami liści, ze brachytricha puszcza zielone, podobnie trzcinniki Karl Ferster i miskanty Silber Spinne, wiec już najwyższa pora, niestety . Tych ostatnich jeszcze sporo zostało do wycięcia.
Mam nadzieję, ze nie przypłacę tych prac kolejnym przeziębieniem .
Sekator kupiłam dokładnie taki jak Twój z dokładnością nawet do rękawiczek .