Co do liści, ja tylko raz zostawiłam wszystkie opadłe liście na zimę. My po ogrodzie nawet zimą dużo chodzimy, bawimy się z Azą, no nie dało się po tym chodzić, ślisko było strasznie, sprzątanie po Azie też było utrudnione, bo co nieco było przykryte liśćmi, trawy pod drzewkami na wiosnę dłuuuugo też nie było, a to nie były liście dębowe. Teraz zostawiam jedynie liście na rabatach, resztę sprzątam

Ja sprzątam liście z trawnika, na rabatach zostawiam choć część liści z klona pospolitego zbieram z rabaty bo są wielkie i słabo się rozkładają.

Na rabatach zostawiam brzozowe.
Basiu, z psią kupką to celna uwaga

Judith napisał(a)

Na rabatach zostawiam brzozowe.
Basiu, z psią kupką to celna uwaga

Zwłaszcza jak ma się dużego psa

Basieksp napisał(a)

Zwłaszcza jak ma się dużego psa

Mały tez narobi

olciamanolcia napisał(a)

Mały tez narobi

Ale chyba wprost proporcjonalnie do własnej objętości?

Kordina napisał(a)

Ale chyba wprost proporcjonalnie do własnej objętości?

Bodżenka - zdziwiłabyś się

Ja też liście grabię tylko z trawy, na rabatach zostawiam.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Lubię do Ciebie zaglądać. Ilość liści do sprzątania u mnie wygląda potem o wiele optymistyczniej.

Postanowiłam się przyznać - mam odczucia takie jak Hania
U mnie też sporo grabienia, rok w rok do grudnia, a wiosną - poprawki, ale Ty chyba bijesz rekordy liściowe i liściowo-pochodne
Dla nas sporym ułatwieniem jest to, że nie musimy pakować w worki, tylko wywozimy na taczce do tzw. "doła" - trudniej policzyć ile tego "dobra" spada, ale łatwiej temat ogarnąć

No faktycznie masz tych liściorów. Już przestaję narzekać na swoje. Miałam plan dziś się nimi zająć a tu pada u nas, jakieś śniegi zapowiadają. Nie chciałabym zostać z tym bałaganem do wiosny.