Dziś nie mogłam takiej pogody nie wykorzystać. Padło na posadzenie cisów na rabacie klonowej, zwanej przeze mnie Central, bo najbardziej wyeksponowanej. Cisy mają służyć za ekran przed żywotnikami, z których trzy ostatnio padły i pewnie jeszcze coś podobnego się wydarzy, od strony sąsiada kolejne dwie całe brązowe, już zaczęłam mieć pewne myśli... ale nie, nie, odganiamy i przygotowujemy zgodnie z radami Toszki podłoże. Czarnoziem z kompostem (dużo! własny!) z korą z mączką bazaltowa z rodzimą glebą, u mnie gliną, wszystko mieszam w wykopanym po kolana i szerokim na pół metra ŁADNYM I RÓWNYM rowie. Rów wykopany. Ale zaraz, u Danusi to wszędzie te sznurki, dobrze, rozciągnę i ja. Upps. Jak rozciągnęłam sznurek, to przestało być równo



Trzeba było nieco korygować. Napotkałam też na kanalik jegomościa kreta pod trawnikiem, chyba prowadził do magazynu, bo kończył się jakimś większym "pomieszczeniem". Korzenie trawy w tym miejscu też ciekawie wyglądały, takie włochate.
Cisom zrobiłam kąpiel w Decisie, prawie na 100% mają w korzeniach larwy opuchlaka, teraz już wszystko namaczam przed posadzeniem.
Efekt taki: cisy posadzone, przycięte (ostro! 10-15 cm!), niech nie marudzą i szybko ukorzeniają się przez pierwszy rok, bo potem będę miała już konkretne oczekiwania.
Na pocieszenie, darń była po tym tygodniu deszczu ciężka, za to siatka przeciw kretom bardzo dobrze dawała się wyciągnąć, szło jak po maśle, jutro mam wolny dzień i zamierzam kontynuować zrywanie darni, ta rabata wkrótce będzie całkiem gotowa!