Reniu, pierwszy rok róż i moc wrażeń. Podlewam w upały raz na tydzień, normalnie raz na dwa tygodnie - wiadro pod krzaczek. Takie „dopojenie” ich trwa dość długo. Pan Hyży tak radził i tego się trzymam, póki co mączniaka nie ma nawet na Chopinie.
Miło mi, że chciałaś oko zawiesić na moich rabatach
Joku, czytam, że u Was ogólnie deszczowo i dość chłodno w tym roku. Oby jak najdłużej Ci kwitły. Ascot u mnie też była ostatnia. Ma siłę ta róża, powiem Ci

i co ciekawe, kolor kwiatu nie zmienia się, od początku do końca żytowa jest taki sam. Nie znam tego fenomenu u żadnej innej róży, którą mam.
Zuzo, ja też mam ochotę na więcej floksów, a te które mam, cztery, w połowie nie są tymi o które mi chodziło. Cóż. Przesadzę w inne miejsce i polubię

Jestem ciekawa Twojej listy nowych nabytków, jak już się pojawią. To są floksy o drobniejszych kwiatach? O!
Justyno, Jude jest nadzwyczajna. Blackberry Truffle kupiłam w zeszłym roku na fali fascynacji jeżówkami, w tym już bym jej nie kupiła, bo odpodobały mi się pełne. Nie nadążam za samą sobą


Juziu, dzięki za kawałek historii

już wszystko jasne

Oj, rodzynki są tu biedne

Okazało się, że Orange Dream miał jednak werticiliozę. Czarne okręgi w przekroju gałęzi. Musiałam dezynfekować i zbierać wszystkie listki. Oczywiście, że szkoda klonów, ale one są ryzykowne, o tym wiedziałam od początku. Nie sądziłam, że po jednym sezonie ostaną się tylko trzy… ale teraz to już nie kwestia osądów tylko twarde fakty.
Tak

mam obie Lady, jedną LoS i trzy LEH. Wiesz, ciekawsza wydaje mi się LEH. Ma ciekawe, czekoladowe pędy i w tych tonacjach są młode przyrosty, to daje zaskakujący efekt w połączeniu z kolorem kwiatu. Który to też jest ciekawszy i bardziej zmienny od LoS. Przez którą chwilę wyglądają bardzo podobnie, ale LEH zaczyna od mocnego pomarańczu. Czyli jeśli masz miejsce, kup dwie, nie zaszkodzi

jeśli musisz wybrać jedną, to LEH ma to co LoS i jeszcze więcej.
Haniu, nie myślmy, że to była bardzo przemyślana decyzja, tak wyszło

Twoje różane typy pokrywają się z moimi

Wszystkie bardzo lubię, te dwie uwielbiam. Dziękuję za kciuki. Mam teraz dylemat typu „jak ogarnąć ogarnianie”…

Dlatego też ból, że nie mogę poświęcić ogrodowi należytej uwagi.
Jesień - to słowo wymawiamy niechętnie, jednak od zeszłego roku mam zupełnie inne spojrzenie na tę porę roku. Wystarczą odpowiednie nasadzenia
Aguś, zupełnie bez sensu marudzę

Do zadbanego ogrodu potrzeba czasu, pielenie miskantów czeka od roku, rabata „dzika” która ma być jednak warzywnikiem - też czeka, pielenie kostki… itp. Lista jest długa. To fakt, że róże potrafią usłać życie

Współczuję mężowi tych przygód, historii jest wiele, moi znajomi utknęli na dwa dni w Niemczech lecąc do Bostonu, z małymi dziećmi. Moje przygody kosztowały mnie „tylko” dzień urlopu mniej. Zurych - te popołudniowe loty ostatnio są zazwyczaj opóźnione o 1-1,5 godziny. Podczas pandemii było mniej lotów, teraz lawina potrzeb przemieszczania ruszyła. Niestety, zredukowany podczas pandemii personel nie jest w stanie podołać, obsłużyć, posprzątać, rozładować etc. Linie są w trudnej sytuacji. Za rok już nie będzie lotów w rozsądnych cenach.
Alicjo, cieszą mnie Twoje podziwy

Damy wciśnij, czy może ładniej: ulokuj

są urocze i coś w tym jest, skoro wielu osobom przypadły do gustu
Rumianko, rumienię się

dziękuję za miłe słowa. Też mnie to zawsze zadziwia, że ogrody są tak różne, nie ma dwóch jednakowych.
Magaro, ależ tak, to nawet nie kryzysy, raczej kryzysiątka

Start miałyśmy podobny, określenie „bylina” do czasu wywoływało we mnie zdziwienie połączone ze znudzeniem. Czym się ci ogrodnicy tak podniecają?


Faktycznie, zbyt dużo pinterestu i fot wycackanych ogrodów. Myślę sobie, że u mnie to nigdy nie będzie realne. Ta myśl wywołuje jednocześnie mocny bunt…..

Ale nie ma co marudzić, co to to tak
Joku, mądrego i doświadczonego ogrodnika przyjemnie posłuchać. Bo on nie gdyba, on już wie. Pierwszy rok lub lata to szaleństwo sadzenia. Potem dopiero zaczynają się różne problemy. To, że coś się nie zgrywa kolorystycznie, jest najmniejszym z nich

Trzeba nauczyć się obsługi, całego ogrodowego „menedżmentu”

Pogodzić z innymi życiowymi zadankami.
Uderzasz, Jolu, w najczulsze struny młodego ogrodnika… struny cierpliwości

które my, póki co, szarpiemy bezlitośnie