Zuzo, ogon też by mnie satysfakcjonował

Będę to wypatrzone miejsce podglądać. Może latem, gdy krótkie noce, uda się coś podejrzeć przed-wieczorową porą.
Aguś, mam już całą listę argumentów na wypadek, gdyby mnie kiedyś naszły jakiekolwiek wątpliwości, czy oranżeria to był dobry pomysł. Sylwester był świetny, ale to jest tak ulubione miejsce moje i moich bliskich, że już z automatu wszystko tam się przenosi. Wieczory przy kominku, w ogrodzie są bardzo klimatyczne, a kto zajmuje miejsce najbliżej kozy, ten musi być przygotowany na opcję "krótki rękaw". Fajnie jest też tak sobie wypaść na chwilę w ciągu dnia i posiedzieć, schować się przed wiatrem czy deszczem. Dziś dodatkowo świeciło słońce i momentalnie podgrzało powietrze wewnątrz. Miałam ogromną frajdę, obserwowałam z bliska dzwońce i grzałam kości. Styczeń powinien być wręcz bezogrodowy

Zgadzam się z Tobą. W normalnych okolicznościach. Jednak pogoda była dziś nadal tak nienormalna, że skosiłam trawnik i zrobiłam kilka zaległych rzeczy, których nie zdążyłam w listopadzie przez covid.
Dziewczyny, ogłaszam, że u mnie w kategorii wytrzymałości wygrały rękawice TARci. Te Burgon czy królewskie od dziś są na emeryturze. Nie mam odwagi ich wyrzucać, ale będzie to konieczne... Styczeń, a ja drę rękawice...