Haniu - szczęśliwej gwiazdy bym w mój żywot nie mieszała, raczej obstawiam samo miejsce narodzin i bytowania
A tak serio, to nie mogę się nadziwić, że żurawie budzą takie emocje. Na Kaszubach jest ich masa, wydaje mi się, że więcej niż bocianów. Jak dobrze pomyślę, to częściej widuję żurawie niż kury
Te pierwsze (żurawie, nie kury

), ujrzane i usłyszane wczesną wiosną - cieszą najbardziej, jak za sobą biegają po polu - też miło popatrzeć, jak są młode - pełnia szczęścia

Ale przychodzi taki moment, kiedy budzą cię wrzaskiem o 5 rano, ty masz za sobą trzy godziny snu, chcesz jeszcze pospać a się nie da bo one muszą się wykrzyczeć i zakomunikować innym żurawiom, że pole już zajęte