Takie podejście mam właściwie od początku ogrodowania. Jesienią albo już w trakcie sezonu wycinam tylko to co zasychając, przekwitając brzydko wygląda (ale tu pewnie każdy ma inne kryteria oceny :⁠-⁠P). Wiosną gdy sprzątam to szatkuję sekatorem wszystko i zostawiam na rabatach. Mała część ląduje w kompostowniku. Takie ścinki na rabacie nie wyglądają może zbyt estetycznie ale to tylko do czasu zarośnięcia zielenią.
Taka moja postawa to oczywiście nie jest świadome podejście ekologiczne a raczej potrzeba mojej gleby. Moja glina łaknie materii organicznej.
Boli mnie że np moi teściowie wyrzucają liście i inne "śmieci" ogrodowe na nieużytek za płotem albo w worki na bio. Gdybym mieszkała bliżej wszystko bym zabrała do siebie :⁠-⁠P nawet igły sosen

O wełnie czytam po raz pierwszy, brzmi bardzo ciekawie. Dzięki za link. Nie spotkałam u nas w żadnym CO. Jak to wygląda cenowo u Ciebie, Ewo?

Jasne, trzeba poszerzać horyzonty innych ogrodników

Ja na razie jedynie wyczyściłam zagony i skrzynie w warzywniku. Tam już słoneczko grzeje, ziemia mięciutka. Niedługo sadzę nowe truskawki i coś tam jeszcze wysieję pewnie