Dzieki wiesz, po mnie to juz spływa, ze traktuja mnie jak wariatke. Kazdy chcialby miec cisze spokoj, las za plotem, spiew ptakow i kumkanie zab ale nie u siebie, najlepiej u sasiadow. Mnie rozwalila jedna sasiadka proszac mnie bym swoich drzew nie wycinala, bo to taki kojacy widok, przy czym swoja dzialke oproznila z drzew do zera. Takich przykladow jest masa. Jak zwracalismy (sa nas trzy takie swirki) zeby nie pozwalac dreczyc psom jeży to ktos mi odpisał "łańcuch życia". Uwierz mi nie bylam wtedy mila. Ale rece mi opadły. Dlatego moich jezy pilnuje i nawet dokarmiam, zeby sie nie rozlazily w mniej bezpieczne rejony.
Jak pisałam na naszeym forum gminnym, żeby granice obsiewać łąkami kwietnymi dla zapylaczy i dla siebie dla własnych doznań estetycznych w zamian oprysków na uprawach ( pięć razy w tygodniu) bo różnorodność mikrobiologiczna będzie i równowaga większa to i szkodników mniej to się cała wieś ze mnie śmiała, a na zachodzie już się tak robi. My to jeszcze nadal w ciemnogrodzie żyjemy.
Tak dokładnie tak jak mówisz drzewa by chcieli ale bez liści bo śmiecą , wodę blisko domu ale nie za blisko i żaby kumkaja, ptaki srają no normalnie to ja się patrzę na takich ludzi jak na wariatów . No ale trzeba reagować i robić swoje i nie dać się może choć jednemu na jakiś czas coś w głowie zaświeci , bo taka znieczulica panuje , już o linię czlowiek-natura-zwietzeta to oczywiste , ale człowiek -czlowiek to samo , a ja teraz tyle lat już po za miastem wielkim przebywam , że jak muszę raz na kilka miesięcy wjechac do centrum dużego miasta to aż rzuca , brudno, betonowo, jakieś rośliny są ale ledwo zipiace zasypane papierosami, śmieciami , poniszczone przez przechodniów tak celowo ehhh.
Nie mialam do czynienia z mandzurskimi, spojrz na pokroj, jakie duze i kiedy kwitna. Mi zalezalo na jesiennym, mocno i szybko rosnacym. u mnie glownie te jesienne, górskie i bylinowe. wielkokwiatowych mam ledwo kilka tylko pewniaki