Daria kosztuje duzo, z cena niewiele sie pomylilas ale miejscowa warta grzechu. Raczej juz pozamiatane, chetny z kasa jest.
Twoj koszmar jest nie tylko twoim koszmarem, moim tez. Chyba najgorsze to wlasnie kurniki szeregowe. Tanie barachlo dla kazdego, nie wiadomo kto kupi. Niestety to psuje rynek i wartosc domu i dzialki.
No a jakby sąsiad wywalił takie szeregówki, a ma tam kawał pola, to wszystkie balkony i ogródki w typie wybieg dla chomika byłyby zwrócone na mój taras. Na szczęście na horyzoncie pojawiła się alternatywa w postaci pola na wzgórzu
A działki w fajnych miejscach idą jak woda, ziemia chyba nigdy nie była tak pożądana. Mój mąż mi opowiadał, że tam gdzie jego rodzice kilkadziesiąt lat temu stawiali dom, to działki ludzie sprzedawali za przysłowiowe czapki gruszek, teraz już nie ma na to szans. Ziemia to pieniądz.
No powiem Wam, że ktoś kto (przynajmniej u nas) wymyślił, że jak chcesz postawić dom to musisz mieć min. 1200m2 ale już bliźniaka możesz postawić na działce 1000m2, powinien trafić do kryminału. Mieszkam w otulinie Puszczy Kampinowskiej... Dobrze, że nie można zbudować niczego wyższego niż 8m... No i bliźniaki to jednak nie szeregówki...
Mój aktualny koszmar to lasek za płotem. Jak ktoś go kupi i wytnie w pień będzie bardzo nieciekawie ,
W takim kolchodzie blizniakow po 70m2 mieszkalam w czasie budowy. Koszmarek, nie rozumiem jak mozna w czyms takim funkcjonowac cale zycie. Ja sie umeczylam przez 1,5 roku okrutnie. A takich domeczkow ok 150 szt. masakra
Dzialki sa ale duzo dalej do miasta, zeby w sensownej cenie znalezc to od Gdańska 40-45 km z beznadziejnym dojazdem ponad godzine a jak sa korki to dluzej. Ktos kupuje a potem widzisz tylko domy na sprzedaz, szczegolnie uciazliwe dla rodzin z dziecmi. Znajomy mi opawiadal ostatnio, ze po 3 latach ma serdecznie dosyc. A dojezdza zaledwie 20 minut. Ale brak komunikacji, zajecia dodatkowe dla dzieci, hobby, spotkania towarzyskie powoduja, ze jak wyjezdza przed 7 rano to wraca czesto o 21. I juz nic mu sie nie chce. Ja to rozumiem.
Ten koszmarek, o ktorym mowie to wyglada tak, dzialka 300 m2 na niej blizniak, odstep od kolejnego 3 metry. Kongo. I to dopiero 1 etap. Docelowo jest tam 3 razy tyle co na zdjeciu.
To powinno byc karalne, zgoda i obchodzenie przepisow zeby postawic taki koszmar. Tam caly czas problem z woda albo nie ma albo bez cisnienia. I z kanalizacja, jest na cale osiedle jedno zbiorcze szambo. Wracasz i jedziesz po fekaliach, bo wybija po kilku godzinach od oproznienia. I jak urzednicy cos takiego odbieraja.
Masakra! Ja mam po sąsiedzu 2 takie bliźniaki, każdy z nich na 6 arowej działce, moja też ma 6arów. Jednak ci ludzie mieszkający w tych bliźniakach są super. Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy i mamy dobre relacje. Ciężko natomiast o bardziej przyjacielskie stosunki z tzw tubylcami, czyli ludźmi którzy tam mieszkali od pokoleń. Takie osiedla i u mnie powstają chociaż na trochę mniejszą skalę. Niby masz dom, ale jednak blokowisko.
A dojazdy to potrafią wykończyć, ja sobie ceniłam mieszkanie w bloku jak dzieci były małe i wszystko było w promieniu kilometra, przedszkole, szkoła, przychodnia, apteka. Później nawet kościół postawili