Dzień byl dzis piekny. Slonce od rana i choc chlodno to poszlam w ogrod. Posadzilam 8 róż. Oczywiscie zupelnie inaczej niz planowalam na poczatku
Malvern Hills i Zephiryne przetrzymam w donicach az bedzie drabinka.
Musiałam wysadzic hortke, kuklika, pecherznice Chameleon. Dzieki temu na rabacie bedzie spokojniej.
Musze z niej jeszcze wysadzic wiąza Geishe, bo dogorywa, jest tam zbyt sucho. Na Geishe mam juz pomysl jak zagospodarowac tylko co w zamian tego? Musze miec cos na kijku pendulowatowego na sucha miejscowe.
Czekam jeszcze na różyczki Cutie Pie. Planowałąm je połaczyc z sesleria ale zmienilam plany i bedzie stipa, uzupełnie gipsówka i perovskimi.
Wczesniej nie chcialam stip, bo dziadzio bialasek zbyt je miedlil i nasionka mu wpadaly do noska. Ale maluchy nie lubia ciamkac trawek. Perovskich tez nie chcialam, bo maja za duzo olejkow eterycznych przy cieciu. Jednajk tych kilka przetrzymam a a rabata bedzie uzuzpełniona.
Za to maluchy lubia inne przysmaki, szczegolnie Karaluch, najpierw zeżarł kwiatki przebisniegów a dzis wyżerał różyczki rozchodnikow. Przerobie go na kołnierz
Dzien uwazam za udany. Ale sadzenie roz szło mi długo nim sie rozbujalam. 8 roz zajeło az 3 godziny. Przez zime stracilam rozpęd
Jednak mialam dzis za malo ogrodu, nie wyzyłam sie sekatorowo wiec siłą rozpedu przycielam klona Flamingo, klona Postelense i uformowalam na nowo 2 wiązy Geischa. W nastepny weekend musze wysadzic 9 kulkowych swierkow i wsadzic 20 choin kanadyskich, wysadze rowniez jednego klona palmowego i w zamian wsadze innego mniejszego. Prawdopodobnie Jerre Schwartz. Ciesze sie, ze mam za soba porzadki i moge posadzic teraz roslinki poki jeszcze ziemia jest mokra po ostatnich deszczach.