Tak w ogóle szykuje się u mnie przerwa z ogrodem. W niedzielę idę na operację usunięcia kamieni z woreczka żółciowego. Niby nic, ale przez jakiś czas nie będę mogła się schylać ani dźwigać. Ogród przez ten czas pewnie zarośnie całkowicie. Szkoda, bo moje ostatnie pielenie pójdzie na nic. Zamówiłam korę do ściółkowania, które miałam zrobić w najbliższym czasie i czekam na dostawę. Do posadzenia czeka też spora liczba roślin. Źle to zaplanowałam, po prostu nie spodziewałam się, że tak szybko mnie wezmą na stół. Byłam na chirurgii przedwczoraj i od razu, w tym samym dniu chcieli mnie przyjąć na oddział. Ponoć dwie osoby nie przyszły na termin, stąd to okienko. Zgodziłam się na niedzielę.
Madzia będzie dobrze , chwasty się usunie prędzej czy później rośliny , ślicznie kwitną , róże przepiękne, zdrówko najważniejsze będziesz miało to już z głowy i nie będziesz się martwić i wyczekiwać , trzymam kciuki o szybki powrót do pełni sił po zabiegu :*
Nie ruszają u mnie tojadów, piwonii i ciemierników. Wydaje mi się, że narcyzów też, choć znalazłam raz kwiaty narcyzów poetyckich w ich podziemnej spiżarni...
Przyznaję, że trochę zdołowana jestem tą operacją. Zamówiłam sporo roślin. Nie spodziewałam się, że tak szybko wezmą mnie do szpitala. Obawiam się, że stracę przez to cały letni sezon. We wtorek jeszcze zdążyłam posadzić diakiew i wygląda na to, że na tym będzie koniec z ogrodem na jakiś czas. Oby tylko nie było suszy.
Ogród nie zając, nie ucieknie.
Dobrze, ze masz termin zabiegu.
Mój Malzon sobie bagatelizował ból. Do czasu az zgarnęlo go pogotowie a ja odetchnęłam z ulga.
Pomyślałam, ze dobrze się stalo bo nigdy by sam nie poszedł na zabieg a tak go z bólu skręcilo, ze nie mial wyjścia.
Tak sobie myślałam w nocy, mysląc o tym, ze dwa dni i wróci do domu bez pęcherzyka żółciowego.
Wrócil do domu po…100 dniach.
Tyle trwal jego pierwszy pobyt w szpitalu. W tym był tydzień w śpiączce na intensywnej terapii.
Kamień żółciowy utkwil mu w przewodzie i zablokowal wszystko.
Dostal od tego ostrego zapalenia trzustki. Martwiczego zapalenia trzustki.
Tak wiec nie ma co z tym zwlekać bo to dośc trywialny zabieg a przez odkładanie go bez końca, można sobie napytać biedy.
Ja, prawdę mówiąc, wiem od trzech lat o tym, że mam kamienie. Nie miałam żadnych objawów, więc to bagatelizowałam. W zasadzie nadal nie mam. Tzn. nic mnie nie boli. Skierowanie do szpitala mam od listopada... W końcu jednak zdecydowałam się to usunąć. Głównie za sprawą mamy, która ciągle nalegała.
Historia Twojego Męża daje do myślenia. Jedna z tych "ku przestrodze" dla innych. Przynajmniej ostatecznie skończyło się to dobrze, choć nawet nie wyobrażam sobie, jak trudny musiał być to dla Was czas.