A 14-ego będziesz się śpieszyć? O której masz tego lekarza? Też jeżdżę na naświetlania na Mokotów ale gdzieś 16.30 będę już w domu. Chyba że wolisz przyjechać na dłużej.
Przypomniałaś mi że teraz, po przekwitnięciu powinnam podzielić przebiśniegi od Anpi. Też ładnie się zagęściły.
Gosia ja już dawno wyznaję taką filozofię-żyje się wtedy przyjemniej.
Podobają mi się te białe ciemierniki - widać je z daleka. A u mnie na razie białych nie ma, choć nabrałam siewek od mamy właśnie spod białego. Może za rok się kolorki objawią.
Na sobotę mam plany i poważnie się zastanawiam czy mimo zapowiadanych opadów na działkę nie jechać. To załamanie pogody mnie wkurza, bo na prace mam tylko soboty, a święta za pasem.
Jolu, oczka po zimie prezentują się całkiem dobrze.
Woda w obu krystaliczna, tylko w jednym masa glonów, ale myślę, że tam mam kamienie dla ptaków, żeby miały na czym przysiąść.
Wody trochę ubyło, bo mało pada, a zwierzaki, szczególnie mój kot z nich korzystają.
Monia, to nie piwonie tylko serduszka.
Przy okazji mam pytanie, czy Twoje gaury już wychodzą?
U mnie suche patyki i boję się, że je straciłam.
Jolu, mam wizytę 8.30, więc raczej skończę koło 12. Chcę zabrać m. bo nie lubię jeździć po W-wie, kiedy mam wyznaczoną godzinę, szczególnie tak wczesną. Pewnie będzie gnał do domu.
Ale bardzo chętnie przyjade na dłużej. Podaj termin
Gosiuja też lubię najbardziej białe ciemierniki. Całe szczeście sieją się na potęgę. Co prawda ciemierniki nie mają u mnie łatwo, bo chyba mam bardziej kwaśną ziemię, ale mimo wszystko kwitną.
Liczę więc, że co roku będe miała ich coraz więcej.
Ja w sumie też mogę najwięcej zrobić w sobotę, bo w tygodniu wracam ostatnio późno i niewiele mogę zdziałać. Weekend okropny. Wyszłam tylko do ogrodu okryć hortensję. Chociaż nie wiem, czy na coś to się zda. Pewnie i tak pączki przemarzną.
W przyszły weekend musze w końcu ogarnąć taras, bo zapowiadają całkiem fajną pogodę na święta, więc pewnie rodzina będzie chciała wyjść do ogrodu po śniadaniu.
Coraz bliżej święta, a ja mam wrażenie, że mam coraz więcej pracy w ogrodzie..
W tygodniu maja przywieźć nowe nadstawki do wymiany w warzywniku, czyli trzeba bedzie wywalić ziemię ze starych skrzyń, a potem ją włożyć z powrotem.
Czeka na mnie taras. Teraz mam totalny bałagan. Pół dnia pewnie mi zajmie sprzątanie.
No i największa akcja, wertykulacja trawnika. Ale to chyba zrobię po świętach. Będe po raz pierwszy urzywała mojego spalinowego wertyklulatora. Chyba wykorzystam m., żeby pierwszy odpalił tego potwora. Teraz trochę zaczynam się bać, że będzie dla mnie za ciężki. To potężna maszyna.Ale tak nie cierpie wszelkich urządzeń na kablu, że chyba nie będe narzekała.
Gosiu, oby zdrowie było. Listą ogrodowych prac do zrobienia nie ma sensu się przejmować. Ogród to i tak ciągła dłubanina i nigdy nie można powiedzieć, że ma się już wszystko zrobione na tip-top. Wiecznie coś...
Coraz częściej cieszy mnie sama możliwość popracowania w ogrodzie, posłuchania świergolenia ptaków, powąchania magnolii i hiacyntów. Z tego mam więcej radości niż z faktu, że coś tam mogę odhaczyć z listy robót.
Na emeryturze niby czasu jest więcej, ale spada wydajność. Sporo czasu zajmuje samo ogarnięcie się do pracy, czyli zebranie narzędzi, zdecydowanie, co się chce robić i gdzie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
He, he, tak czytam wpis Hani i sobie myślę, że dokładnie tak jest. A tak w ogóle to wyobrażałam sobie, że jak będę na emeryturze, to wszystko będę miała zrobione i w ogrodzie i w domu, o naiwności.
Gosiu, piękne wiosenne obrazki, kwitnąco na rabatkach i ścieżkę pokazałaś.