Tradycja polewania się wodą prawie zanikła. Fajnie, że praktykujecie ten zwyczaj z sąsiadami.
Do fanclubu kamiennej ścieżki też się zaliczam.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Haniu, cała rodzina sąsiadów mieszka na wsi, gdzie faktycznie tradycje sa kultywowane.
Przyznam, że jak jest zimno to ciesze się, że tego zwyczaju się nie praktykuje, ale wczoraj było tak ciepło, że wszyscy ulegli.
Ja wróciłam od własnej rodziny, poszłam się przywitać, bo znamy sie wszyscy i zostałam "powitana"kubłem wody.
Musiałam iść się przebrać.
Dzisiaj pracowałam w domu i zaraz po pracy wyskoczyłam do ogrodu.
Wypieliłam prawie całą tylną rabatę i oczyściłam tarasowe oczko. Dostałam od koleżanki papirusa, więc trafił do oczka.
Jutro urlop. mam nadzieje, że przyjdą części do wertykulatora i nareszcie zajmę się trawnikiem. Ale wcześniej pewnie będzie dalszy ciąg pielenia. Masa tego.
Mam podobne oczekiwania co do emerytury. Też nie lubię wcześnie wstawać. Pracę swoją również lubię i ludzi, z którymi pracuję. Ale już chciałoby się robić coś dla swojej przyjemności
Jeżeli chodzi o zaległości w pracach ogrodowych, to nie mogę ich nadrobić. Też z powodu pracy, bo na ogród są tylko weekendy. Do tego nie zawsze sprzyja pogoda.
Mnie przeraża już to pielenie. Chwasty rosną bujnie. Aż boję się wychodzić na dwór i przyglądać roślinom bo zawsze jakieś chwasty spotykam i potem tkwię na jednej rabacie 30 minut
Miałam kiedyś te wilczomlecze mirtolistne, w sumie to nie wiem co się z nimi stało bo ładnie rosły, chyba którejś zimy nie przetrwały. Pamiętasz by przy dużym nasłonecznieniu przy nich nic nie robić bo mogą oparzyć jak dyptan. Zawsze uważałam, na sobie nie sprawdziłam, ale czytałam dawno temu o tym.
Ewa, perspektywa wstawania o późniejszej godzinie, oraz możliwość pracy w ogrodzie przez cały tydzień, cały dzień jest przepiękna. Wiem, że pewnie będę robiła wszystko wolniej, wiem, że często będę sobie mówiła, że zrobię to jutro, ale to jest takie piękne
Ania, ja dzisiaj miałam urlop. Co prawda niestety przerwany na 2,3 godziny, bo szefowa potrzebowała nagłej pomocy, ale i tak uważam, że sporo zrobiłam. A ile mogłam zrobić.
Myślę, że wszystko byłoby już opielone. Ale chwasty faktycznie są w natarciu.
Udało mi się zlikwidować wszystkie widoczne mlecze z trawnika, wypielić grządki po lewej stronie od furtki. Przy okazji
Sylwia, mój wilczomlecz też potrafi zniknąć nie wiadomo dlaczego. A potem cudownie znajdowałam siewki. Może to kwestia wilgotności? Chyba nie lubi za mokro. Wiem, że jest trujący i jak sie go wycina trzeba umyć sekator, żeby nie zabił innych roślin, ale nie słyszałam, żeby był aż tak.
Nie pamiętam teraz czy pracowałam przy nim w upał.
Muszę zwrócić na to uwagę.
Dzisiaj miałam urlop
Udało mi się zlikwidować wszystkie widoczne mlecze z trawnika, wypielić grządki po lewej stronie od furtki. Przy okazji poprzesadzałam kilka roślinek.
Podlewając doniczki z zeszłego roku, które nadal tkwią w warzywniku zauważyłam, że budleja, którą uważałam za martwą jednak żyje. Zresztą mam kilka takich dziwnych odkryć w tym roku.
W zeszłym roku posadziłam różową gilenię. Po miesiącu zniknęła. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, że wychodzi. I takich przypadków mam kilka.
Jakiś cudowny rok