Tak zbite, że areator nie dał rady? Ja nie robiłam areacji. Nie zdążyłam. Zostawiam na jakiś inny termin.
Albo tez widłami przelecę.
Ja teraz podlewam tylko ze względu na nasiona i nawóz. Nie mam systemu podlewającego. No i coś mi się stało z wodą. Jak tylko włączę podlewanie za chwilę spada ciśnienie. Jutro dzwonię po majstrów. Boję się, że to wynik braku wody w studni. Ale liczę, że jednak to wina urządzenia.
Kolor jest taki jak na zdjęciu
Cieszę się, że sprawiłam Ci radochę. Naprawdę się jaram tą wertykulacją. Chciałam koniecznie wypróbować nowy sprzęt. Nastawiałam się na to od 3 tygodni. Pierwsze uruchomienie zostawiłam m., ale oczywiście miał wazniejsze sprawy. Przeciągnęło się do wczoraj. A tak liczyłam na wertykulację przed deszczem. Nie udało się. Dlatego musze podlewać.
Ja zazwyczaj wszystko sama robię w ogrodzie. M. nie chce sie dotykać. A w dodatku to ja tez nie chcę, żeby się dotykał, bo zazwyczaj zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Zawsze cos podepcze, przewróci.
Wole więc sama.
Monia, masz rację. Checklista zmniejsza się. Chociaż co jakiś czas dochodzą nowe zadania. Właśnie uświadomiłam sobie, że musze pomalować okna od zewnątrz. Farba zaczęła się łuszczyć.
Teraz jesli będe kupowała jakieś nowe narzędzie to na pewno bedzie akumulatorowe.
Jestem nimi zachwycona.
Mój ma już wyraźne pąki kwiatowe. Jak na razie nie widzę na horyzoncie czasu na kopanie trawnika. Ciągle jeszcze mam do zrobienia coś wczesniej. Teraz powinnam zając się warzywnikiem, bo jeszcze nic nie mam ogarnięte. A miałam wymienić część skrzynek.
Cały czas coś. Nie pamiętam tak intensywnego roku. Ciągle coś robię, jak nie w ogrodzie to w domu, to u rodziców, u wujka, którym sie opiekujemy. A w ogrodzie mam w tym roku jakiś nawał zajęc. Cieszę sie, bo lubię to, ale czasem chciałabym tez posiedzieć.
Chyba musze zorganizować jakieś spotkanie, wtedy może nareszcie posiedzę w ogrodzie
Może znowu do mnie przyjedziecie?
Też je uwielbiam, dlatego fotografuję.
Ja kancików też jeszcze nie zrobiłam. Plany się zmieniły. Zamiast kancików były dzisiaj porządki w narzędziowni.
M. zrobił mi 2 dodatkowe półki
Nareszcie będzie gdzie ustawić doniczki, narzędzia, nawozy.
Mam pytanie do dziewczyn z Kaszub. Chciałabym się wybrać do Agnieszki Hubeny Żukowskiej. Podobno ma otwarty ogród 14-15 czerwca, ale nigdzie nie ma informacji. Czy wiecie coś na ten temat?
Przy okazji kogo mogłabym odwiedzić?
Dzisiaj kolejny intensywny dzień.
Tym razem sprzątanie narzędziówki. Jak już wszystko wyniosłam stwierdziłam, ze przydałyby mi się jeszcze 2 półki. Bez nich zawsze jest bałagan, bo nie ma gdzie stawiać i wszystko ląduje na środku.
M. akurat robił coś w garażu. Dzięki temu mam zrobione od ręki
Zakończyłam po 21, ale jestem bardzo zadowolona.
Planu na jutro nie mam, bo mam dyżur u wujka, którym się opiekujemy. Ale może uda się wyskoczyć wcześniej z pracy?
W zeszłym roku znalazłam informację o otwartym ogrodzie pani Agnieszki na IG albo na FB, nie pamiętam dokładnie gdzie. Na pewno jest na instagramie, dość często są jej posty.
To popracowałaś mocno.
Moje graty są w malutkim domku przy drewutni. Jak wstawie taczke to juź wejść sie nie da.
Narzędzia elektryczne trzymam w garażu w budynku.
Auto nigdy tam nie stało tyle mamy sprzętów.
Jolu, niestety nie mam ani insta, ani fb.
Kojarzy mi sie termin 14-15 czerwca, ale chciałabym się upewnić, żeby nie jechac w ciemno
Lidka, mamy podobnej wielkości schowek, tylko mój jest w drewutni. Dlatego taczki stoją na zewnątrz. Ja mam raczej rustykalny ogród, więc takie rzeczy mi nie przeszkadzają.
Własnie ze względu na wielkośc namówiłam m., żeby mi dorobił 2 półki. Więcej można schować.
Ja swoje narzędzia elektryczne zimą tez trzymam w garażu, ale latem lubie mieć je pod ręką, dlatego takie półki bardzo mi sie przydadzą. Nie jest to wyrafinowane dzieło sztuki, ale zwykłe dechy z tego co mój m. lubi gromadzić.
A ma tego bardzo dużo. Niestety musze to tolerować, bo jak coś robi, a robi często coś w domu ( taka złota rączka) to korzysta z tych rupieci. I potrafi coś zrobić z niczego. Ale cały tył drewutni to jeden śmietnik.
I jeszcze teraz zagracił wiatę przed garażem. Zbiera się do sprzątania jak sójka za morze.
Ale się rozpisałam
Mnie do sprzątnięcia zmusił brak mozliwości znalezienia czegokolwiek. Miałam kancikować, ale stwierdziłam, że chyba najpierw posprzątam.
To chyba wpływ aszwagandy. Mam więcej powera niż kiedyś.
Ale dzisiaj nic prawie nie zrobiłam w ogrodzie. Oprócz przeniesienia jednej podpory na powojniki. Mój m. zrobił instalację z kontowników dla jakiegos swojego projektu, ale w końcu nie wykorzystał. Stwierdziłam więc, że żal, żeby tak stała nieużywana i postawiłam to dzieło na rabacie. Nie jest to szał, ale jak obrośnie powojnikami, a chcę tam jeszcze dokupić jakiegoś włoskiego, to bedzie ok.
Podporę, która stała wcześniej w tym miejscu przeniosłam na przód, bo bardziej reprezentacyjna
No i resztę wieczoru spędziłam na podlewaniu trawnika.
Jest to droga przez mękę, bo zepsuł mi sie albo hydrofor, albo pompa w studni.
Podlewam dopóki nie zejdzie woda z hydroforu, potem muszę biec zakręcić kran i czekać, az hydrofor ponownie sie napełni.
Jedyna firma, która w ogóle chce rozmawiać na ten temat kazała mi sie odezwać 5 maja, ale wstępnie jestem umówiona na za 2 tygodnie.
Czekam na deszcz.