Przyleciałam atak zobaczyć..... i nie ma... u mnie też był. Bawił sie w listonosza....... foty wstawiłam...

Już wstawiam.

Najpierw usiadł na wiciokrzewie przy samym karmniku, ale zanim wzięłam aparat, przsiadł się kawałek dalej na jesiona.



Przyzwyczaił się do mojej postaci z aparatem i przyfrunął znów na wiciokrzew.



W śordku w wiciokrzewie pełno wróbli



Zbliżyłam, żeby było widać jak łypie na nie okiem



Nie wiytrzymał i wskoczył w plątaninę gałązek. Mam więcej takich zdjęć,ale widać tylko ciemną plamę, więc nie zamieszczam. Jestem zaskoczona jak ona tam się wplątał!



Kombinował jeszcze trochę




Później siedział z boku na kamieniach, próbował jeszcze atakować, ale nic nie złapał. Po kilku minutach wróble zaczęły się ewakuować trójkami, piątkami i jak im tam wyszło. Fajna scenka. Widzę, że to przechodzi do porządku dziennego. Już trzeci raz drappieżnik pojawia się tuż po godzinie 16.00.

Do jesiona mam 20 m, karmnik stoi w połowie drogi a zdjęcia robię przez okno. Firanka jasna odbija się w szkle i nie wychodzi tak jak bym chciała. Mój tato opiernicza mnie, że zdjęcia robię ptakom przez szybę, ale jak inaczej? Wiecie jaką dostałam propozycję? Mam sobie ustawić namiocik z siatek wojskowych (posiadam takowe) przy rogu domu i wybiegać z aparatem do tego namiociku i w ten sposób robić fotki. Mówię mu: zanim się ubiorę i wyjdę to już ptaka nie będzie. A mój tato na to, że w takich sytuacjach to się nie myśli o kurtce czy butach NA BOSO MAM LECIEĆ!!!

O krucabomba i tutaj paskudnik. Ale temu nie chodzi o zaprzyjaznianie sie. Skoro on tak punktualnie o 16 przylatuje to moze mu rzuc gdzies dalej jakiejs padliny to sie odczepi od wrobli... Nie wiem czy to dobry pomysl jednak... bo jak sie przyzwyczai???

Twoj Tata to rowny gosc Pije jego zdrowie herbatka z cytrynka

U mojego taty albo coś jest prawie idealne (zakładam, że ideałów nie ma ) albo ...

oooooo, czyli mocno zdecydowana osobowosc

Trochę cech po nim odziedziczyłam, ale rozmiękłam odkąd mam dzieci. Nie dało się tak idealnie, bałaganiara sie zrobiłam.

Ja bym się firanką nie przejmowała i z namiotu też nie korzystała bo na wystawe zdjec nie wysyłasz (no chyba ze tak?) a dla nas te zdjecia są wystarczająco dobre i dużo udało sie ich zrobic. Fajnie pokazałas całą sytuację. Brawo. Pozdrowienia dla Taty perfekcjonisty- serdeczne pozdrowienia.

Aga, zdjęcia świetne! Naoglądałam się dzisiaj drapieżników najpierw u Ani asc teraz u Ciebie.
Pozdrawiam Tatę! Teraz wiem, po kim jesteś perfekcjonistką. Ale na boso nie wylataj Szkoda zdrówka!

Aga, kto by się przejmował firanką...... nawet M przyleciał pooglądać atak...... hi, hi, hi jakby naszych było mało Super Ci się udało zrobić fotki...
Informacja dla Boćka.... ten drań padliny nie weżmie.... powiesiliśmy świeżutką sierpówkę co mi zabiła się o szybę uciekając przed tym draniem... na drzewie gdzie się czai i obserwuje... Wisiała kilka dni, drań latał w pobliżu i nie wziął... Woli świeżynkę, albo woli się upajać tym jak zabija..brrrrrrr