To w kwestii warzyw mam odwrotnie. Coraz bardziej mi się podoba, może jeszcze nie dotarłam do punktu “fascynacji”, który Wy już osiągnęłyście. Ten rok jest trudny, to pewnie stąd te myśli.
Borówki mi nie wychodzą - będę jeszcze raz sadzić, dam jeszcze więcej torfu, może w końcu zaskoczą.
Za to foliaka nie mam i nie planuję mieć. To co pod chmurką do zabawy w ogród wystarczy.

Ogórki u mnie - tegoroczna porażka . Wysiałam kolejne, ciekawe, czy zdążą wydać owoce

Masz rację, ten sezon jest trudny bo za mokro dla wielu warzyw. U mnie ogórki teraz zaczęły żółknąć. Robiłam oprysk na przędziorka ale moja mama mówi żeby machnąć ręką. Ona co roku sadzi ogórki i co roku żółkną liście a ogórki plonują do końca.

Borówki to też wymagające krzewy bo muszą mieć żyzną glebę i kwaśną. Mi lepiej rosną po podaniu obornika. Nawet nowe pędy od korzeni wychodzą.

U mnie kiepsko maliny rosną i truskawki. Idą w liście a nie w owoce. Za dużo azotu a za mało potasu. Moja mama jak miała truskawki nigdy nie zwracała uwagi na składniki odżywcze i owoców mieliście pełno a tu dooopa.

Kordina napisał(a)

Trochę podobne do zioła o nazwie serdecznik, ale nie jestem pewna

To na 100% on

Gosia daj nr tel na priv
Dziś wysyłka na paczkomat

Polon napisał(a)

Szersze ujęcia - niech się dzieje

Prawy róg przy wejściu

Rany, Gosia ale tu u ciebie ładnie! Skąd ten wstyd? Super ci idzie.

A co tu tak cicho?
Nic nie było sadzone w międzyczasie?

Hej, hej, dziękuję za odwiedziny i za wyciągnięcie mnie z kąta domowych pieleszy

Dzieje się niewiele, ale sprawozdanie bez zdjęć się nie liczy, a że ciągle coś, to zdjęć nie ma, więc u sprawozdania takoż

No ale coś tam mam. Na początek - kolejne moje podejście do marchewek - porównanie z łyżeczką do herbaty. Wniosek - źródłem marchewek pozostaje dostawca zewnętrzny


I takie cudo


cdn po pracy

Pomidory
Nigdy nie miałam tak dorodnych krzewów jak w tym roku, obsypane owocami, aż sąsiadka przyszła podziwiać. Na zdjęciu cytowanym przez Anię główny zielony elementy to pomidory.
Wizyta sąsiadki w sobotę, w tygodniu zaliczyłam wyjazd na trzy dni, po powrocie w piątek zastałam totalną katastrofę. W tydzień padło wszystko, jedynie philovita się obroniła.

Poza aurą, na którą wpływu nie mamy, zdecydowanie pomogłam zarazie poprzez zbyt małe odległości między krzewami. Posadziłam co ok 40 cm, powinno być minimum 60cm, a przy większych krzewach nawet więcej.
W innym miejscu część krzewów przetrwała z pojedynczymi owocami, ale generalnie pomidorów w tym sezonie brak.
Za rok spróbuję z większą ilością wczesnych odmian. Jeśli czyta ktoś, kto zna takie odmiany, to bardzo poproszę o podpowiedź, bo ja znam tylko betaluxa.

Kwiatki
Wsadziłam tylko jakieś pojedyncze drobiazgi, do przesadzenia jesienią, czyli wkrótce.
Ładnie w końcu zakwitły zawilce, nadal kwitną też pojedyncze liliowce.



Strasznie męczą sie hakonechloa, nie rozumiem dlaczego jedna jakoś próbuje rosnąć, druga mizerna, a trzecia przez cały sezon ma dwa źdźbła. Za to seskerie posadzone za Waszą radą pod drzewem, pięknie się rozrosły. To był super pomysł.

No i na koniec - potrzebuję rady.
Wrzucam szkic - mam nadzieję, że coś z niego zrozumiecie. W miejscu, gdzie tymczasowo rosły pomidory, muszę zaplanować docelowe nasadzenia.
Niebieskie kółka to srebrne świerki, nad nimi różowe to krzewuszka, dalej graby (zielone) pod nimi hortensje (szare).


Jest jeszcze 6 małych świerków przy ścieżce (zielone), trzy cyprysiki sun gold (żółte w rogu) i umierajączy jarząb, do tego trochę drobnicy (nie narysowanej)
Plan to judaszowiec Avondale - fioletowy mazaj, przy ścieżce zylistki YUKI CHERRY BLOSSOM (blady róż przy ścieżce) oraz prosi rozgowate shenandoh (czerwone koło srebrnych świerków).
Tak to miejsce wyglądało w czerwcu

A tak teraz - teraz nic nie widać, tylko philovitę i cukinię, dlatego zdjęcie z czerwca lepsze do oceny.