Ewa
Ja wczoraj zastanawiałam się, czy już jest ten moment, że mam siąść i płakać, czy jeszcze nie

. Nie było mnie w ogrodzie 3 tygodnie. Strat nie ma, odpukać, wszystko rośnie, nawet coś kwitnie. Ale chwast szaleje.
Ale nad czym tu tak długo myśleć. Wzięłam wiadro i rękawiczki i zaczęłam pielić.
Najpierw jednak przyjęłam jednego gościa, Anula przyjechała z darami.
A potem przyjechała Gosia Margo też z darami. Mało tego, uparła się dziewczyna, że mi popieli. Nic, tylko daj jej rękawiczki i nie ma z nią gadania. Dałam, no i tak sobie pieliłyśmy obie, dopóki nas deszcz nie wygonił.
Gosiu bardzo dziękuję. Ta rabata od dziś już oficjalnie ma nazwę Gościnnej. Najpierw Anula sie za nią złapała, teraz Ty

.