Agatko, a pomidory wystawiłaś na zewnątrz czy trzymasz je ciągle w domu? Pytam bo ja moje wystawiłam, i na noc przykrywam włókniną, ale nie wiem czy to nie za duże ryzyko. Wczoraj zapomniałam okryć a nad ranem było blisko zera.
Mirka, pisałam Ci, że nie zostawiam jeszcze ale myślę, że zacznę pod przykryciem na razie. Lepiej by miały jakąś różnicę temperatur, będę tylko sprawdzać temp. nocne i jak by co schowam.
Renia ja na pewno za wcześnie wysiałam te pierwsze ale tak mi było wygodnie, mam nadzieję, że wytrzymają ładnie do czasu wsadzenia. Drugą partię dopiero w tamtym tygodniu pikowałam.
Co do ogrodu, ta ja sama nie wiem jaki mój ma być, ciągle mieszam wszystko bo różności lubię, znalazłam ostatnio kawałek kolkwicji, który pozostał po wysadzeniu krzewu, nie potrzebujesz czasem?
A to moje dawno już sadzone szachownice, przez co schowane w głębi rabaty.
Mam ogromny problem, nie sadzę tulipanów i moje nornice rozsmakowały się w cebulach czosnku ozdobnego, tragedia, najpierw zaczęły więdnąć liście, sprawdzałam, trzymały się mocno w ziemi, nie rozumiałam co się dzieje aż do momentu, gdy zaczęły znikać liście w całości wciągnięte pod ziemię. Ta dziura to ślad po wciągniętym czosnku.
Obok zostały dwie, jedną dało się wyciągnąć bo cebula zjedzona, druga pewnie nadgryziona i jeszcze się trzyma.
Czy u kogoś też coś takiego się zdarzyło?
To smutne co piszesz Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał taki problem. Sama mam nornice (aktywne, bo widzę, że ryją po rabacie) ale czosnków mi nie ruszają.
Pierwszy rok miałam czosnki w koszyczkach posadzone, ale cebule szybko rosną i koszyczki pękają, dlatego teraz mam je w gołej ziemi. Trzeci rok się im nic nie dzieje. Ciekawe dlaczego u Ciebie je jedzą?
Miło, że o mnie pomyślałaś, ale mam już sporo krzewów liściastych i na razie nie chce więcej.
Ja walczyłam rok z nornicami. Próbowałam wszystkiego: włosy, sierść psa (w dużych ilościach bo miałam owczarka długowłosego), gnojówki z czarnego bzu i czosnku, zepsutych kiszonych ogórków, trutek różnych firm i nic nie pomogło. Nawet mogę zaryzykować stwierdzenie, że mściły się na mnie i ryły jeszcze bardziej, a włosy i sierść po prostu wypychały z norek.
Dziewczynki, ja z nimi walczę od samego początku różnymi sposobami, i tymi co piszecie też, dużo dobra już mi zjadły ale czosnki były do tej pory bezpieczne, a tu masz.
Juzia, tyle samo mam kotów po sąsiedzku, obchód mam rano i wieczorem.
U mnie koty sąsiadów też polują i to z efektem, ale to wszystko za mało. A próbowałaś takiego specyfiku Rodentox? Znajoma go chwali. I ma też odstraszacze na baterie. Ale ona tylko walczy w obrębie przydomowego i warzywnika...