Zaczęliśmy też pracować w ogrodzie nad innym przedsięwzięciem. Trochę pogoda nie dopisuje, ale się nie poddajemy

.
Jesienią rozpadła się naszym dzieciom huśtawka. Po prostu spróchniała i się załamała (na szczęście pod mężem, bo tak podejrzewaliśmy, że jest już mocno osłabiona; mąż ją po prostu "dobił"). Wiosną nie bardzo mieliśmy czas zająć się jakimkolwiek placem zabaw dla naszych dzieci, bo przerabialiśmy ogród. Dzieci, szczerze mówiąc, trochę się nudziły. Wszystko dawało się jakoś ogarnąć dopóki chłopcy chodzili do przedszkola, a Julcia do szkoły. Potem zaczęły się wakacje, a my wyjechaliśmy na zasłużony urlop. Kłopot zaczął się dopiero, kiedy z niego wróciliśmy, szkoły czy przedszkola nie było, rysowanie już się znudziło (no bo ile można), granie w piłkę czy kometkę również. No i co dalej? No właśnie.....