zakwasów nie ma

... były ... pani doradziła rozgrzanie mięśni i fakt przez pierwszy tydzień z naszego prysznica uczyniłam mój prysznic

... mam nadzieję, że nabiorę smukłości wprost proporcjonalnej do ilości wylanej wody
zakwasów po ogrodzie tez nie ma bo to łupinka od orzecha prawie

... a największe prace jeszcze przed nami ... kanny po pierwszych przymrozkach ... krzaczki pomidorów taty tez jeszcze mają owoce

... sporo do wyrwania i wytyczenia linii trawnika ... w przyszłym roku warzywnik będzie częściowo osłonięty kannami ... na tyle częściowo aby nie zasłonić słoneczka a na tyle konkretnie aby tato nie wdzierał się w trawnik ze swoimi podopiecznymi ... przeprowadziłam małą batalię i pan psor od dyplomacji byłby ze mnie dumny



...
teraz oczy wciąż cieszą różyczki ... zupełnie oderwana od rzeczywistości ostróżka ... niecierpki mają mnóstwo pąków

... bukszpany zajęły miejsce surfinii ... ale to początek ... jesienne kompozycje jeszcze w lesie

... jeszcze nie ma co pokazać

...
poczekasz

))) ?