poszwędałam się po ogrodowisku

... oj dzieje się ... dzieje ...
w zimozielonym kula i roslinne aranżacje Dany na finiszu ... całość wprawia w zachwyt ... i rodzi we mnie wielkie nadzieje na skarpę

przy tarasie ... nie uzyję słowa kopiować ... sięgnę po inne znacznie łaskawsze dla zgapiającego ... inspirować się

...
potem demolka ...
skromny projekt po polsku i kłopoty z podjazdem u Ani (Asc) ... no niech mi ktoś powie, że w Szwecji na ten przykład czy Holandii projekt zapomniałbybył sobie o podjazdach jakby właścicieli posesji ...
Syla ... aż się cofnęłam o jakieś 20 stron bo obraz absolutnej demolki w tym pieczołowicie wypielęgnowanym ogrodzie spowodował wytrzeszcz i niepokój ... uspokoiłam się ... wiem, ze jak Syla z ogrodem zimowym skończy i altaną to kwiczeć będzie trzeba

... nie moge się doczekać

...
tak samo jak wiosny u szalonej królowej cebulek wiosennych ... Madżenka czekam na 1000 westchnień wiosny w pięknym ... ja to kiedyś uważam za niestosowne

... na krokusy jadę do Ani

... zdradzę chochołowskie polany

...
u Anulki nowe nasadzenia i ogród wrzosowo piekny jesienią

o murzynku z wiśniami nie wspomnę

... a u Pszczółki ogrzałam się przy ognisku ... mój fioł absolutny i wróciłam do pierwszej klasy

...
to tak na wszelki wypadek spisałam ...

jeżeli gdzieś nie zostawiłam komentarza ... przepraszam to z nadmiaru wrażeń ... a teraz zamieniam kocyk pod którym leniłam się pół dnia (zimmmmno ... ) ... zamieniam na kołderkę ... jutro piątek ...
a potem weekend
buziaki i dobranoc
i podpatrzone na spacerze ... żeby nie było, że tylko pod kocykiem gnije

