Hej Kochane

A ja Wam powiem, że jakoś sobie radzę w tym upale (choć jutro ma być jeszcze większy to już nie wiem jak to będzie), co prawda nie w ogrodzie - nie smażę się dobrowolnie, ale w "ukryciu" przed pełnym słońcem daję radę. Dzisiaj wymyśliłam rodzinne "ukrywanie się" w kinie

Klima jest, lody, zimne napoje... i wspólna wycieczka rodzinna
Na jutro wymyśliłam - basen KRYTY - przynajmniej pusto będzie bo na odkrytym to dzisiaj było tyle ludzi że jak śledzie w puszce, albo i gorzej... nie dość że gorąco to się jeszcze od tłumu ogrzewa... to nie dla mnie...Nie byłam - widziałam zza płota

NO a potem zobaczymy... od piątku ponoć ma odpuścić... Kurcze jak nie zimno nas uciska to upały, jak nie woda to susza... ciągle coś.
Ale i tak lubię lato... nie lubię marznąć, nie lubię chłodu, nie lubię zimnego wiatru... pochmurnej pogody, słoty, długich wieczorów, długich nocy i ciemności o poranku, i wracania z pracy w ciemnościach, jesiennych przeziębień, zimowej grypy... No... jakoś nie potrafię polubić, chociaż na każdą zimę staram się przygotować... i nic z tego...

A zapaść w sen zimowy aż do wiosny też mi się ciągle nie udaje

Więc buziole letnie zostawiam wszystkim zaglądającym