Debro, witaj Nie ograniczaj się w wątku jedynie do różyczek
Grono działkowców na forum jest wcale nie małe i jak widać stale sie powiększa. A działki nie bez powodu mają w wielu krajach europejskich długą i bogatą tradycję.
Debro, wiele słów już padło na temat przez Ciebie poruszony więc moje słowa zapewne nie wzniosą nic nowego, ale jako nowo narodzony działkowicz jestem żywo zainteresowana tym co się dzieje z naszymi ogrodami i przejść nad tym do porządku nie mogę.
Inspiracja do działań o których pisze Nebel, może powstać właśnie na skutek takiej wymiany myśli, jaka jest na Ogrodowisku. Szkoda, że czasami zwykła wymiana myśli wywołuje konflikt.
To smutne co piszesz o RODach Warszawy - ta ustawa dotknie najboleśniej właśnie działkowców z dużych miast. Niestety atrakcyjna lokalizacja połączona z wartością działek jest zbyt łakomym kąskiem
Pozdrawiam i pomyślę jak to zrobić żeby we wrześniu znaleźć się u Ciebie na działce
Ewo, po wpisie nebel straciłam na chwilę ochotę do pisania, bo mam za sobą dość paskudne forumowe doświadczenia. Na pierwszym ogrodniczym forum, po podobnej uwadze ze strony jednego z forumków, zostałam zasypana tak 'wrednymi' postami, że do dzisiaj nie jestem w stanie tego zapomnieć. Ja mam bardzo silny charakter, ale nie jestem odporna na ludzką agresję, złość, bałam się, że to znowu nastapi.
A tu taka niespodzianka
Grono działkowców powiększa się bo:
1. jest nas ponad 3 miliony
2. działki to takie same ogrody, jak te przy willach, są skrabnicą roślin czasem dawno zapomnianych
3. działkowcy to 'fanatycy', maja ogromna wiedzę o ogrodach - vide Basia Krajewska, nasz forumowy guru
4. Nasza Gospodyni dała wyraz temu jaki ma pogląd na ogrody działkowe z entuzjazmem odwiedzając ogród Weroniki
(zdjęcie z wątku Przetacznika, zrobione przez kaisog1)
5. bo kochamy nasze ogrody, a tu dzielimy sie tym wszystkim z wzajemnością.
Magdo, dziękuję za te słowa, cieszę się, że jesteśmy, że wnosimy na Ogrodowisko tak wiele, nasze działki-ogrody są dla nas i nie tylko naszym naturalnym bogactwem i niech tak zostanie!
Co do wymiany mysli - na szczęście, jak widać, tutaj jest wspaniale! Dzięki Wam nadal pięknie wymieniamy poglądy.
A o wrześniu myśl Domyslam się, że przy Twoich obciążęniach domowych i rodzinnych może być ciężko się wyrwać, ale może jakos to wykombinujecie. Zapraszam rodzinnie juz teraz, chociaż jeszcze nie wiem czy to wypali.
Już Ci odpowiedziałam, no sorry, masz paskudztwo na mieczykach
A ja dzisiaj korzystając z 'cynku' Barbary pojechałam kopać rośliny na likwidowanych działkach.
Okropnie smutne doświadczenie.
Działek juz nie ma, teren jeszcze ogrodzony, jakies dwie, czy trzy dzialki bronią się do ostatka, na innych pozostałości altanek, jakies resztki dobytku....
Wszystko okropnie zarośnięte, trawy po pas, tylko drzewa owocowe i krzewy śliczne jeszcze, czereśnie dojrzewają, w trawach resztki truskawek. Bardzo smutny widok, tak smutny, że nie zrobilam nawet jednego zdjęcia. Jakoś nie miałam ochoty.
Nie nadawałabym się na reportera. Cudza krzywda i nieszczęście nie pozwalają mi siegac po aparat.
Zawsze zastanawiam sie jak korespondenci wojenni potrafią skupic się na swoich obiektywach i robić zdjęcia grasującej śmierci, ludzkiemu nieszczęściu.
Rozumiem Cię Debro, kiedyś z likwidowanych działek pióropusznik pod okno bloku przeniosłam, ludzie podjeżdżali tam samochodami z łopatami i brali co mogli...