No cóż tu dodać? Ano prawda... A takei aukcje to musiało być wspaniałe! Ja najbardziej lubię sprzęty , które już kiedyś komuś służyły. A jak wyszukiwałaś te aukcje? Bo może i tutaj jest coś takiego, tylko ja nic o tym nie wiem!
ale się zapowiada! No żebym o dwóch kulach musiała to i tak przyjadę!
A tak swoją drogą Debra, to bardzo sie cieszę, ze dołączyłaś do ogrodowiska, bo zdaje sie, ze masz nie tylko bliskie mi poglądy na temat ogrodów i jeszcze kilku spraw, ale na dodatek jesteś wulkanem energii, co ja u ludzi niezmiernie cenię, jako że mnie samą dość często dopada zneichęcenie i zmęczenie. Walcze z tym, ale łatwo nei jest Tym bardziej się cieszę, że jest szansa na spotkanie
Wyszukiwanie tych aukcji wcale nie było łatwe.
Szukałam w internecie angielskich domów aukcyjnych. To wymagało nieco czasu, zanim natrafiłam na te, które warto brać pod uwagę. Na ich stronach były ogłoszenia o kalendarzu aukcji, często katalogi ze zdjęciami. Mogłam wczesniej zdecydować, czy warto jechać, ale w paru przypadkach zwykle jechałam w ciemno, bo wiedziałam, że poza katalogiem bedą rarytasy. I były. Co za uczucie chodzic wśród tych przedmiotów przed aukcją, dotykać, ogladac, planować.... a potem aukcja... no niestety, czasem nie dawało rady, ale były super okazje.
Nie wiem czy tak jest w Holandii, bo Anglia to specyficzna sytuacja - jest mnóstwo starych domów, które nie sa dziedziczone, albo nawet jesli sa dziedziczone, ich spadkobiercy nie sa zainteresowani zawratościa np. wiejskiego cottage'a. To nie są super cenne antyki, to sa starocia! Ale jaką mają urodę!
Z Holandii daleko nie jest, moge Ci podać kilka fajnych adresów w Anglii....
Debro, kiedy tak opowiadasz o Twoim spotkaniu, to grzechem będzie w nim nie uczestniczyć... Tym bardziej że to okazja podpatrzeć "konkurencję" ze Stolicy, jak tam warszawskie ogródki się mają
Postaram się bardzo, żeby do Ciebie przyjechać, i co tu dużo ukrywać, także poznać Cię
Co do starych przedmiotów - wielokrotnie trafiają w moje ręce stare wielowiekowe artefakty. Pewne uniesienie towarzyszące dotykaniu tak starych przedmiotów jest dość oczywiste (komu jak komu, ale archeologowi nie trzeba tego tłumaczyć). Ale zupełnie inaczej jest, gdy kupujesz coś, co jeszcze niedawno było używane i czuć piętno poprzedniego właściciela. Tak jest, jak podejrzewam, na opisanych przez Ciebie aukcjach.
Podobnie jest, kiedy ktoś darowuje własną kolekcję - czuć emocje, jakie towarzyszyły danym przedmiotom.
Ewo, u nas nie ma takiego problemu, chyba betonowe miasto im nie służy
Jest jakaś zaleta betonu!
Przykro mi, że Ci niszczą liliowce. U mnie znowu kwitnie Little Missy, ale inne też są gotowe.