Usuwanie jest po to aby roślina nie wysila się na wiązanie nasion, a że wiadomo, naturalne, chce się rozmnożyć, więc obficiej zawiązuje pąki kwiatowe na następny rok. Choć bywa, że po szczególnie obfitym kwitnieniu, mimo wyłamania przekwitłych pędów w roku następnym kwitnienie jest słabsze. Po prostu musi odpocząć.
znalazłem jeszcze informację że brązowienie liści to niestety uszkodzenia mrozowe. Te całkiem zbrązowiałe liście będą do usunięcia, a pozostałe będą się wymieniać przez trzy, cztery sezony. Tylko nie likwidujmy tych liści częściowo zielonych. To dzięki nim krzewy muszą dotrwać do nowych odrostów i nowych liści. Niestety nie mamy co liczyć, w tym roku, na ładne kwitnienie. Część pąków kwiatowych (to te większe PĘKATE) pewnie się nie otworzy. Te zbrązowiałe należy sprawdzić czy twarde, czy puste. Te puste można śmiało usunąć., a tylko z części pełnych rozwiną się kwiaty. Jeżeli na tych zbrązowiałych pozostawionych pąkach zauważymy biały nalot to musimy je usunąć.
Teraz najważniejsze:
Jeżeli po ociepleniu krzewy rododendronów nie podniosą i usztywnią swoich liści to takim roślinom należy pomóc przez częstsze podlewanie, nawet kilka razy dziennie, to pomoże ziemi pod krzewami rozmarznąć. Ten stan (zamarzniętej gleby) nie powinien trwać zbyt długo, bo krzewy będą wypadać i ginąć. Krzewy które trudno będą przechodziły ten trudny dla zimozielonych okres trzeba będzie owinąć białą włókniną i oprócz podlewania ziemi pod krzewami należy zwilżać włókninę w celu dostarczenia sporej dawki wilgoci zielonym częściom rododendronów.
____________________
Skula
Pomysł na ogród