Toszka miskantom podróż odwołała, wpadlam wiec do warzywniaka. Szast prast - tu wyrwalam, tam pocięłam, donice przestawilam (maz nie wierzy, ze sama byłam w stanie to ruszyć, niedowiarek hihi...)
Z pięciu truskawek wsadzonych wiosna mam teraz 35 (O!)
Mus im szykować jakies sensowne miejsce, bo szkoda zmarnować.
Potrzeba mi pily do drewna, nie takiej popierdolki jak mam, tylko piły. Pomysł juz mam
Ehh, ta żaba w warzywniaku to nie był przypadek.
Dzis ustaliłam, ze ona tam mieszka (!) Ludzie kochani!
Zawsze jak sie tam pojawiam, to ona wyłazi (słysze charakterystyczny odgłos wskakujacego ciała...) i z bezpiecznej odległości sie gapi. Dzis widziałam autentyczna zabia rozpacz na tym śliskim pyszczku, bo wyszła interweniować ws truskawek - chyba lubiła tam siedzieć - ale nic nie wskorala...
Przysięgam, ze jak nadejdzie ten dzień, a zdarzy sie w końcu na pewno, ze nie bede miała rękawic i sie zapomnę... I ja dotknę... Aaaa!

Bede sie tak darla, ze w OSP bedą myslec, ze to zbiórka