Zana napisał(a)

... O klonach fajnych się dowiedziałam, tylko gdzie wyczytam gdzie są do kupienia?

A żebym ja to wiedziała.... Niestety nie możemy namierzyć tych odmianowych...

TUTEK napisał(a)

dzięki przestudiuję to opracowanie -takie teksty obecnie wchłaniam jak gabka wodęza rok jeszcze nic nie planuję a więc poplon
pisałaś jakiś czas temu ze powinno być chociaż małe ciurkadełko w ogrodziei i myslę tak o tym
a staw będziecie mieli magiczny i te białe łubiny w oddali- urocza kompozycja

Opracowanie naprawdę warte czasu. I fajnie napisane. Jedno motto powinno być w chorobach- " Miłośnikom roślin winna zawsze towarzyszyć zasada – najpierw roślinom należy zapewnić optymalne warunki uprawowe do wzrostu i rozwoju, a następnie chronić je przed niepożądanymi czynnikami".
Ciurkadełko i każdą inną forme wody w ogrodzie popieram jak tylko mogę. Życie ogrodowe tętni wtedy .... Nad swoim stawem cały czas pracujemy. Duuuużo mu jeszcze do końca, ale już cieszy ogromnie.
A łubiny... piekne były... teraz troche gorzej... Łubin jak zakwitnie ściąga wszystkie opuchlaki z okolicy...

anka_ napisał(a)

A łubiny... piekne były... teraz troche gorzej... Łubin jak zakwitnie ściąga wszystkie opuchlaki z okolicy...

O czym piszesz? Opuchlaki na łubinie? Trzeba przejrzeć mu korzenie?

Gosiu dorosłe siedzą na kwiatach. ale w jakich ilościach.... Pryskałam, żeby przychówku nie zostawiły...

Mowa oczywiście o łubnie wieloletnim? U mnie nie widziałam, ale specjalnie się nie przyglądałam. Za rok to zrobię. Rozumiem, że w korzeniach złożyły larwy?

anka_ napisał(a)

Gosiu dorosłe siedzą na kwiatach. ale w jakich ilościach.... Pryskałam, żeby przychówku nie zostawiły...

Ja też pierwszy raz o tym słyszę! W sumie to chyba dobrze - łatwo je wyłapać, nie trzeba szukać. Taka pułapka feromonowa.

Muszę się swoim dokładniej przyjrzeć, bo też mi jeden łubin kwitnie jak głupi

Gosiek33 napisał(a)

Mowa oczywiście o łubnie wieloletnim? U mnie nie widziałam, ale specjalnie się nie przyglądałam. Za rok to zrobię. Rozumiem, że w korzeniach złożyły larwy?

Tak Gosiu, mowa o łubinie wieloletnim. Tak zaczęły momentalnie ginąć, że nawet podejrzewałam sąsiada, że spalił je opryskiem. Dopóki nie poszłam wieczorem i nie zobaczyłam tej 'szarańczy'. A w korzeniach pewnie złożyły jaja, choć bardzo bym chciała żeby nie. Ot... zacznie się walka z wiatrakami...

makadamia napisał(a)

... Taka pułapka feromonowa...

Mi chyba wszystkie opuchlaki z okolicy ściągneły.

Z milszych wieści.... Dedykowane dla Izy z podziękowaniami.... Sadzę....dziasiaj już skończę...

ania czytam opracowanie - super jest no i trafiłem tam własnie na opuchlaki drutowce niszczycielkę aż strach ogrody zakładać a serio mówisz że kwiat łubinu sciąga je to byłoby coś....... życia nie starczy na zgłebienie przyrody
bo teraz tak sobie mysle mam małą "rabatke doświadczalną" po prostu ucze się na niej roslin i miałem łubiny z 3 wszystkie obżarte były z lisci i ginęły mówię ci to chyba ON

Tutku ja miałam świadomość, że kiedyś opuchlaki zawitają do mojego ogrodu. Wokół wszędzie pola truskawek i niestety tam tego w ilościach hurtowych. Ale mimo lat jedyne co znalazłam to 3 szt w glebie (więc jakiś zabłąkany zawitał kiedyś) Ale to co się działo jak łubiny zakwitły to poprostu masakta. Ginęły w oczach.

Drutowce spotykam przekopując glebę. I pojedyncze pędraki... Ale żadnych szkód nie widzę. Nie oszukujmy się - ogór zyje, mnóstwo w nim wszelkiej maści robali. Te szkodliwe niestety też się trafiają i trafiać będą. Chodzi o to aby jakaś równowaga była. Ale warto zwracać uwagę na to, że pewne rośliny ściągają 'najeźdźców'. Jak to Asia fajnie określiła- działają jak pułapki feromonowe. Ja napewno będę miała pod lupą łubiny. I choć szalanie mi się spodobały i widać że im u mnie pasuje to rozważam czy je zostawić czy eksmitować.

Tego nic nie je... przynajmniej narazie...