Witam wszystkie miłe Panie które po raz pierwszy zagościły w moim wątku ogrodowym.
Bożenko (bozga).
To co ujmuję w swoim wątku to nie są wykłady, a jedynie moje przemyślenia i doświadczenia płynące z długoletniej praktyki pielęgnacji ogrodu bez stosowania szkodliwych środków chemicznych. Zdaję sobie z tego sprawę, że niektóre metody nie są wcale takie proste jakby mogło to się wydawać na pierwszy rzut oka. Ja też nie byłem kiedyś taki wspaniałomyślny wobec natury i też wspomagałem się chemią. Krocząc po szczeblach ,,ekologicznej" drabiny dziś mogę powiedzieć, że jestem już na górze, chociaż jeszcze nie na jej samym szczycie. Zarówno ogród jak i rośliny nic a nic na tym nie ucierpiały, a z mojego punktu widzenia nabrały dodatkowego blasku i wigoru. Tak samo gleba jak i rośliny mają już znacząco zmienioną swoją wewnętrzną strukturę która jest odzwierciedleniem ich dobrej kondycji i zdrowia.
Do wielu ogrodników amatorów z różnych względów nie dociera jeszcze to, że w wyniku zmian dokonanych na szeroką skalę w zakresie stosowania ŚOR wprowadzonych lub aktualnie wprowadzanych przez organa Unii Europejskiej powrót do ogrodnictwa niekonwencjonalnego jest nieunikniony. Z racji braku na rynku skutecznych środków ochrony roślin zwalczających szkodniki i chorobotwórcze patogeny w niedługim czasie wiele ogrodów nieprzygotowanych do tego stanu rzeczy może być lub będzie narażonych na niepowetowane straty.
Aniu (krania).
Znowu moim marzeniem byłby ogród na skaraju lasu w pobliżu czystej rzeczki. Tak to już jest z ludzką naturą, że ,,wszędzie dobrze gdzie nas nie ma".
Ja życzę Ci niezależnie od bliskości lasu który nie jest w zbyt dobrej kondycji, wdrażania do swojego ogrodu metod niekonwencjonalnych jego uprawy.
Agnieszko (Napia).
Ja uważam, że ogród z założenia powinien być zdrowy i przyjazny jego użytkownikom. W końcu to kawałek natury którą mamy na wyciągnięcie ręki pomimo tego, że sztucznie ją odzwierciedlamy. Dziwi mnie postawa ludzi w realiach dnia codziennego którzy do perfekcji dbają o swoje zdrowie, stosują diety cud, korzystają ze SPA, relaksują się na siłowniach, saunach i basenach, po czym wracają do domu biorą wiadro nawozu w garść bądź zarzucają na plecy opryskiwacz z bardzo toksyczną substancją chemiczną i wychodzą z tym do swojego ogrodu. Nikt jak dotąd nie potrafi mi odpowiedzieć na pytanie...Gdzie to ma jakikolwiek sens? Ty Aga jesteś w o tyle dobrej sytuacji, że nie musisz w swoim ogrodzie odbudowywać wszystkiego co przez lata zniszczył swoim nieodpowiedzialnym postępowaniem sam człowiek.
Ja też liczę na Twój sukces i trzymam zaciśnięte kciuki.
Kasieńko (katiaxx).
Skaczesz ze swoimi wątkami po ,,Ogrodowisku" tak, że już nie wiem gdzie mam Cię szukać. Nie lubię tracić z oczu żadnej Kasi, bo wszystkie Kaśki to fajne dziewczyny.
Violu.
Za bardzo to ja się nie znam na robakach. Trochę ,,studiuję" życie dżdżownic kalifornijskich i mikroorganizmów glebowych, ponieważ są w ogrodach ważnym źródłem życia dla naszych roślin.