Stali czytelnicy wątku pewnie pamiętają moje narzekania na dość uciążliwych sąsiadów.

Z przyjemnością odnotowuję postępy we wzajemnych relacjach. Trzy tygodnie temu sąsiad uprzedził mnie, że będzie robił imprezę. W środku tygodnia przyniósł mi bezowy torcik malinowy i przypomniał o tym. A wczoraj osobiście mnie nawiedził w środku imprezy i przyniósł tort właściwy. I to mi się podoba!

(nie wiem, czy nie podczytuje forum, bo kiedyś pisałam na wątku, że tak kazała mi robić moja Mama, kiedy planowałam imprezę w domu

)
W sobotę wykopałam czosnek. Połowa główek jest odpowiedniej wielkości, połowa ciut mniejsza, ale narzekać na nie nie można. Jak na te trudne warunki pogodowe źle nie jest. Starczy czosnku i do kiszenia ogórków, i na jesienne sadzenie (te największe).
Dzisiaj zmobilizowałam się do wyciągnięcia drabiny i ciachnęłam wreszcie róże przy pergoli. Skoro miałam w raczkach sekator, to ciachnęłam przy okazji róże Bonica na skarpie i na frontowej, a potem Meidiland. I jakoś smutno się zrobiło.

Dobrze, że niedługo zaczną kwitnienie hortensje, bo niewiele u mnie bylin środka lata.
Molinia Variegata zaczyna kwitnąć.
widoczek z jadalni
okołostudzienna
i ogrodowy niemowlak- ku pamięci- w sobotę wysypałam go drobna kora, żeby nie wysychał zbyt szybko.
W ogrodzie jest multum dziur po nornicach. Na tyle sporo, że nabyłam różowe ziarenka i powrzucałam do dziurek po kilka ziarenek. Może pomogą w likwidacji.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz