Dzisiejszy dzień przebiegł pod znakiem lenistwa. Padało, wiało, termometr wahał się miedzy 10 a 15 stopniami, czasem wychodziło słońce. Pod wieczór wycięłam zbrązowiałe kwiatostany lilaka przy kompostowniku.
Trochę czasu zajął mi wybór trzeciej już z kolei kosiarki do ogrodu. Pierwsza zakupiona jeszcze w okresie budowy była modelem wielce ekonomicznym. Nie zdziwiłam się więc, że padła po 3 latach i jej naprawa nie miała sensu.
Druga była ze średniej półki, z dobrym silnikiem. Poszedł wał napędowy. Koszt naprawy 400 zł. Pan w serwisie remont odradził z uwagi na wiek kosiarki.

Rozumiem, że w kapitalizmie nie opłaca się produkować solidnych przedmiotów, bo to ponoć nieuzasadnione ekonomicznie, ale... szlag mnie trafia, kiedy z powodu kiepskiej jakości podzespołów przestaje działać coś, co powinno/ mogłoby wg mnie działać dłużej. Druga kosiarka posłużyła 6 lat. Będę nią teraz kosić zapłocie, a nowa rozpocznie staż w ogrodzie. Nie mam już tyle sił, żeby całość kosić kosiarką bez napędu.
Tym samym potwierdziła się reguła, że trawnik jest najdroższym w utrzymaniu elementem ogrodu.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz