Coraz częściej moje myśli podążają ku nowemu sezonowi w ogrodzie. :Nie wiem, czy to wpływ zaokiennej szarugi czy też też coś innego, ale zwielokrotniłam wizyty w internetowych sklepach z roślinami. Przeglądam, czytam, dumam, wkładam do koszyków.
Teoretycznie miejsca na nowe nabytki już nie ma, ale...
Może jest coś, co można wymienić?
Nie przepadam za cięciem róż. Różaną maniaczką nie jestem, ale kuszą mnie dwie róże z ogrodu Brzozowej Agatki: Alden Biesen i Plaisanterie. Obie rosną duże. Wymagałby jakiś podpór i słonecznego miejsca. Czy ja mogę spełnić te warunki?
W lipcu i sierpniu mój ogród ubożeje. Kończą kwitnąć byliny wczesnego lata, a tych typowo letnich jest niewiele. Mam kolejną pokusę, aby coś z tym fantem zrobić. W koszyku zebrałam
kolekcję dłużej kwitnących bodziszków. Większość moich bodziszków kwitnie tylko w czerwcu. Są co prawda zimozielone, ale wolałbym mieć takie, które trochę dłużej zachwycają kwieciem.
W koszyku są też rdesty. Mój wężownik zachwyca w czerwcu, a powtórne kwitnienie jest nader skąpe.
Mam w ogrodzie coraz więcej cienistych miejsc. W koszyczku jest gilenia, która powinna sobie na nich poradzić. Są też epimedia. Te dwa, które mam rosną. Może nie spektakularnie, ale rosną. Warto dać szanse innym odmianom.
Mam za sobą udany eksperyment z zaproszeniem do ogrodu niskiej kocimiętki Purrsian Blue. Chciałabym zaprosić kolejne niższe odmiany.
Ogród dojrzał. Krzewy osiągnęły swoje docelowe rozmiary. Drzewka są coraz wyższe. Strategia wypełniania pustych miejsc wysokimi i gęstymi trawami powoli traci sens. Będę się wyzbywała części miskantów na rzecz delikatniejszych traw i bylin. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz