Mam dwa egzemplarze. Od momentu posadzenia, chyba z 9 lat temu, nigdy nie wykazywały żadnych objawów chorobowych. Dodam jeszcze, że ani razu nie atakowałam ich sekatorem. Oba rosną sobie naturalnie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
A wracając do naszej dyskusji , moje doświadczenie mówi mi, że jeśli tylko jest to możliwe i bezpieczne dla naszego życia, to warto wyjść poza własną strefę komfortu i upominać się o przestrzeganie prawa i norm społecznych. Jeśli sami się boimy reagować, to trzeba korzystać z możliwości, które dają nam przepisy prawa. Trzeba powiadamiać policję, straż pożarną i miejską. Służby lubią, kiedy wzrastają im statystyki interwencji. Życie z agresorem za płotem nie powinno polegać na tym, że robimy wszystko, aby broń boże go nie zdenerwować. Dobrosąsiedzkie stosunki to jednak coś zupełnie innego.
Świat niewątpliwie schamiał, ale przyczynili się do tego, pewnie nieświadomie, ludzie wielbiący święty spokój. Wcześniej nie było idealnie, ale wydaje mi się, że mnie wychowywała "cała wioska", a nie tylko rodzice. Chcąc nie chcąc bardzo wcześnie uświadomiłam sobie, że w swoim postępowaniu muszę uwzględniać jej oczekiwania/ wymagania, ale jednocześnie miałam świadomość, że członkowie wioski zachowają wobec mnie równie przyzwoicie jak ja wobec nich.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Haniu, służby to lubią mieć święty spokój
My już podjęliśmy decyzję, że jeżeli objaw ludzkiej głupoty nie zagraża nam bezpośrednio (w sensie bezpieczeństwa, nie estetyki) to zamykamy oczy... No niestety.
Kiedyś jadąc po zakupy zauważyliśmy leżącą na poboczu sarnę. Natychmiast zadzwoniliśmy na Policję (u nas straży miejskiej nie ma, a weterynarz, która ma podpisaną umowę z gminą nie odbierała telefonu). Na dzikich zwierzach się nie znam, ale sarna ewidentnie była potrącona i dogorywała. Należało ukrócić jej męki i zabrać z drogi, żeby nie prowokować ewentualnych kolizji. Chyba tak się ostatecznie stało.
Niemniej jednak przy kolejnej naszej interwencji, kiedy tłumaczyliśmy Panu Dzielnicowemu, że jest jakiś problem usłyszeliśmy "no tak, sarnę też pan zgłaszał". To było w tonie prześmiewczym. Ręce opadły.
Dodam, że akurat przepisy wszelakie nie są nam obce, a Małżonek mój jest emerytowanym policjantem. Nawet to nie ma znaczenia, również z punktu widzenia solidarności zawodowej. Wszystkie nasze interwencje skończyły się WIELKIM NICZYM Wycinka drzew w sezonie lęgowym - bez konsekwencji dla wycinających bo nikt przestraszonego ptaka na zdjęciu nie uwiecznił. Dwa ogniska zostawione bez opieki 20 metrów od lasu państwowego - 200 zł mandatu, kpina. Przykłady ludzkiej głupoty, tego jak się rozwija bez konsekwencji, można by opisywać i opisywać
Bardzo jestem ciekawa jak się Twoja interwencja sąsiedzka zakończyła.
Dzień dobry Haniu, nadrobiłam zaległości z ostatniego miesiąca. Przyznam że to był bardzo przyjemny spacer po twoim ogrodzie. Mam wrażenie że robisz coraz lepsze zdjęcia. Nie żeby dotychczasowe nie były dobre ale te ostatnie mnie zachwyciły. Ujęcia okolicy ławeczki są mistrzowskie.
Bardzo współczuję problemów sąsiedzkich. Jak czytam takie historie, to bardzo się cieszę że wybraliśmy z mężem dużą działkę, kosztem wielu innych wygód i koniecznością dłuższych dojazdów do pracy.
Jestem, jestem. Dzięki za troskę. Pochłonęły mnie nieco bieganiny po urzędach. Już nadrabiam.
Nawiążę do Twojego poprzedniego postu. Wiem, że przy narodzinach zostaliśmy nieco niesprawiedliwie obdarowani różnymi "darami". Są wśród nas tacy, którym szczególnie opornie przychodzi zaakceptowanie tego, że wspólnota wypracowała przez wieki pewne reguły, normy, przepisy, które czynią wzajemne kontakty znośnymi, choć nie idealnymi z punktu widzenia wolności jednostki. Być może, ktoś, gdzieś, kiedyś nie uświadomił niektórym, że takowe normy istnieją. To też jest możliwe. Moim zdaniem pozostawianie tej grupy w nieświadomości, że czynią komuś krzywdę jest błędem. Niewłaściwe zachowania mają tendencję do eskalacji.
Przy odrobinie dobrej woli da się pogodzić interesy wszystkich stron, np. uprzedzam sąsiada, że spodziewam się licznej grupy gości i wyjątkowo tego dnia będzie trochę głośniej, zanoszę jakieś ciasto. Daję mu wybór, czy chce spędzić te godziny u siebie, czy też wyjechać.
PS. Mnie cieszą drobne postępy w egzekucji przepisów. Są kary za wyrzucanie śmieci do lasu, za topienie kociąt i inne formy znęcania się nad zwierzętami, za wylewanie nieczystości. Ten policjant od sarny też dojrzeje i przestanie głupio komentować.
Moi głośni i wciąż kłócący się sąsiedzi wyjechali na wypoczynek. Przez jakiś czas będę mogła delektować się ciszą. Upały ustąpiły, za oknem pada. Szczęśliwy czas.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Żeby jeszcze dało się ją optymistycznie zakończyć.
Dziękuję za czytelnicze polecajki.
"Moje głupie pomysły" już za mną (przyznam się, że momentami ciarki mnie przechodziły), a jestem w trakcie "Zająca o bursztynowych oczach" . Czyta się ją świetnie.
Liatr za rok będzie zdecydowanie więcej.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz