Upalne dni zdecydowanie nie sprzyjały jakimkolwiek pracom ogrodowym. Stać mnie było jedynie na podlewanie pomidorów i prace pielęgnacyjne przy nich.
Wczorajsze prognozy zapowiadające deszczowy dzień dzisiaj zmotywowały mnie do działań w warzywniku. Oczyściłam suszące się cebule, a w miejscu po cebuli i groszku wysiałam warzywa na poplon. W ziemi wylądowały nasionka szpinaku, kopru, rzodkiewki, mieszanki sałat i eksperymentalnie rzepy i kapusty pekińskiej. To warzywa tzw. krótkiego dnia i wysiewa się je po 20 lipca na jesienny zbiór.
Pomidory zawiązały piękne owoce. Pierwsze do zjedzenia były pomidorki Sugar baby. Owoce nie są duże, ale smakują nam bardzo.
Wczoraj wpadł mi w oko
artykuł o klęsce w uprawach ogórków. Powodem jest bakteryjna kanciasta plamistość ogórka albo znacznie częstszy mączniak rzekomy, który jest do tej pierwszej bardzo podobny. Na rynku nie ma w tej chwili 100% skutecznego ekologicznego środka. Zaraza w trzy dni praktycznie likwiduje wszystkie sadzonki. Tak stało się i u mnie. Jedyny błąd jaki popełniłam, to było jednorazowe podlanie ogórków wodą ze studni. Wcześniej podlewałam je odstaną i ciepłą wodą. Dobrze, że udało mi się zakisić kilkanaście słoiczków zanim uprawa padła.
Od dzisiaj ma być nieco chłodniej. Długo to nie potrwa, ale może do niedzieli uda się powyrywać największe chwasty.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz