


Kochane Dziewczyny, dziękuję za pamięć i życzenia zdrowia.
Ostry przebieg Covidu miałam do środy, a w środę covid zaatakował ema. Moja forma powoli wraca, u ema sprawę nieco komplikują przewlekłe choroby.
Za oknem wciąż okropna duchota i upały. W ogrodzie zrobiłam niewiele. Usunęłam chore pędy ogórków, zagonek przekopałam z obornikiem i wysiałam gorczycę.
Zdatne do zbioru robią się wysiane w trzeciej dekadzie lipca rzodkiewki i szparagówka.
Zrobiłam trochę słoiczków sosu słodko-kwaśnego wg
przepisu AniCh z malutkiego. Dodałam kukurydzę i ananasa. Wyszedł smaczny.

W spiżarni wylądowały słoiczki z pasatą z własnych pomidorów. Krzaczki wciąż są zdrowe i zbiory zapowiadają się nieźle.
Rok temu pacholę przywiozło mi z Toskanii nasionka egzotycznego dla mnie pomidora. Owoce są olbrzymie. Bardzo jestem ciekawa ich smaku.
Zrywam owoce w stanie tzw. "zapalonym", bo krzaki uginają się pod ich ciężarem. Dojrzewają na tarasie.
Pięknie owocują pomidory San Marzano. Ususzyłam je na słońcu. Wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, że 1.5 kg pomidorów mieści się w niewielkim słoiczku. Dwa już mam.
W ogrodzie ozdobnym byłam tylko raz. Wycięłam przechylone werbeny i oczyściłam nieco róże.
Niewiele. Gleba wciąż trzyma wilgoć z opadów z początków sierpnia. Słońce jest już niżej i w ogrodzie jest więcej cienia.
Miłego dnia Wam życzę.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz