U pacholęcia we Wrocku też już spółdzielnia odpaliła c.o. U nas od wczoraj delikatnie rozpalamy w piecokominku.
Teraz mocno leje i wieje. Woda zaczyna podchodzić w okolice furtki. Z wielką chęcią skierowałabym ten opad w kierunku Mazowsza. Krótki rękawek wydaje mi się obecnie dalekim wspomnieniem.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ups! Ale okolice furtki to wciąż dużo niżej niż dom. Jednak wyobrażam sobie Wasz niepokój… Do mnie wracają obrazy z 1997, szczególnie gdy pokazują w TV rwące rzeki i zalane ulice…
Kajaków jeszcze nie musimy wyciągać. Do domu są trzystopniowe schodki, a wcześniej spadek. Celowo nie wyrównywaliśmy poziomu działki i zachowaliśmy naturalne ukształtowanie terenu. Wizualnie te spadki maskują podniesione rabaty po bokach ganku.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Kiedyś, lata całe temu, po którymś zalaniu Gdańska, roku nie pamiętam (ale pamiętam, że szłam na piechotę od Śródmieścia do Wrzeszcza, praktycznie non stop po kolana w wodzie zastanawiając się czy w ogóle kiedyś dotrę do domu ) miałam przyjemność rozmowy z bardzo miłym panem profesorem, specem od spraw hydrologicznych.
I on mi wytłumaczył, że oczywiście da się miasto zabezpieczyć przed negatywnymi skutkami naprawdę obfitych ulew, są na to sposoby, ale drogie. Takie mega obfite ulewy zdarzają się raz na 10, 20 lat więc władze samorządowe nigdy nie podejmą decyzji o wdrożeniu tychże sposobów, bo to jest zwyczajnie nieopłacalne Taniej raz na 10/20 lat zalać miasto niż wdrażać rozwiązania, które problem rozwiążą...
Zawsze mi się ta rozmowa przypomina jak słyszę o ryzyku powodziowym...
W ostatnich latach w Gdańsku powstało naprawdę sporo zbiorników retencyjnych. Ale przy ulewnych deszczach i tak zawsze te same budynki/budowle są zalane
Pan miał rację. Wszystko się da zrobić przy odpowiednich nakładach. Ale to bardziej problem tego, na jaką kwotę bylibyśmy się skłonni opodatkować lub jaką kwotę wydać, aby się zabezpieczyć przed naturą. Chińczycy wymyślili miasta-gąbki, które mają wchłaniać do 80% opadów na ich terenie, ale koszty budowy infrastruktury zbierającej opady i rozbiórki dotychczasowej gęstej zabudowy pokonały nawet ich.
A u mnie po czterech dobach gwałtownych opadów ogród się poddał. Zalało sad i długą prostą. Sad graniczy z zapłociem, które jest całkiem zalane, a długa prosta leży poniżej poziomu trawiastej ścieżki. Padać ma do jutra.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Po katastrofalnej powodzi w lecie 2011 r., kiedy to w ciągu jednego dnia spadło tyle wody deszczowej, ile normalnie spada w ciągu dwóch miesięcy, Kopenhaga opracowała środki planowania urbanistycznego pod nazwą Skybrudsplan (w tłumaczeniu: plan chmur), aby lepiej chronić miasto przed ulewnymi deszczami i powodziami aż do 22 wieku. Podjęto 300 działań dotyczących rozwoju miejskiego, które obejmują tereny zielone, dostosowanie ulic i powstanie zbiorników retencyjnych. Koszty to 1,8 miliarda euro, a wszystko ma być ukończone w 2035 roku i przekształcić Kopenhagę w miasto-gąbkę.
Po niszczycielskich powodziach w Pekinie w 2012 r. Chińska Republika Ludowa skupiła się bardziej na ochronie przeciwpowodziowej. W 2015 r. podjęto inicjatywę zaprojektowania 16 miast jako projektów pokazowych w oparciu o koncepcję miasta gąbki. Inicjatywa ta została później rozszerzona na 30 miast. Celem jest, aby 70 procent wody deszczowej było zbierane, ponownie wykorzystywane lub wchłaniane przez ziemię. Przywrócenie i renaturalizacja naturalnych cieków wodnych ma również na celu ochronę przed powodziami.
Określenie Schwammstadt czyli miasto-gąbka jest zastrzeżonym słownym znakiem towarowym berlińskiej firmy zajmującej się architekturą krajobrazu.
Koncepcja miasto-gąbka ma na celu tymczasowe magazynowanie wody deszczowej tam, gdzie ona spada. Infrastruktura środowiskowa i krajobrazowa do tego celu obejmuje obszary ruchu drogowego zdolne do odprowadzania wody, chodniki, kanały, rowy odprowadzające wodę, miejskie tereny zielone i tereny podmokłe. Elementy zielonej infrastruktury, takie jak drzewa, zielone fasady i zielone dachy, pozwalają na odparowanie części wody, a tym samym przyczyniają się do chłodzenia miasta. Inna część może przesiąkać. Odciąża to sieć kanalizacyjną.
Z tymi zbyt wysokimi kosztami to nie jestem pewna, czy tak jest rzeczywiście. Jeśli miasto po powodzi jest zniszczone, to warto je odbudowywać tak, aby następna powódź nie zniszczyła ponownie infrastruktury.
A gdzie przeczytałaś, że Chiny nie realizują celu tych zaczętych projektów? Wyniki dotychczasowe mieli świetne i są o wiele dalej rozwinięte niż w Europie.
Wczoraj podczas przeglądania stron z wiadomościami pojawił się film chyba z YT. Z ciekawości obejrzałam. To w nim pojawiła się informacja, że istotną przeszkoda w realizacji projektu są olbrzymie koszty związane z koniecznością wyburzania zbyt gęstej zabudowy. Reszta informacji dotycząca samej idei miasta-gąbki pokrywa się z tym, co napisałaś. Wizualizacje wyglądają znakomicie.
Nie wiedziałam, że Kopenhaga już to realizuje. To niezwykle interesujące przedsięwzięcie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Studnia chłonna się przelała, a ma pojemność 4800 l.
sad
I najgorsze- wiatr przechylił o 45 stopni od pionu 12-letnią śliwę wiśniową. Spionizować już jej się nie da. Trzeba będzie ją wykarczować.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz